Zawsze miał dystans do swojej kariery
Bogusław Linda, czyli Jan Tarnowski z "Ratowników", twierdzi, że od dawna nie dostał propozycji zawodowej, która wydałaby mu się na tyle ciekawa, by podjąć ryzyko i ją przyjąć.
- Mam niestety poczucie, że... spadam. Nie dotyczy to tylko mnie, ale całej kultury w naszym kraju - powiedział Bogusław Linda w jednym z wywiadów.
Faktem jest, że w ciągu ostatnich kilku lat aktor nie zagrał żadnej roli filmowej, z której mógłby być dumny. Niektórzy krytycy filmowi twierdzą wręcz, że Linda skończył się wraz z XX wiekiem, że nie pasuje do nowych czasów, bo widzowie nie chcą już oglądać pięćdziesięcioletnich panów udających na ekranie twardzieli. On sam także już od dawna ma dość bycia sztandarowym macho polskiego kina.
- Męczy mnie, że ciągle jestem postrzegany jako pierwszy twardziel naszego kina, bo tak naprawdę tylko w pięciu filmach zagrałem twardego faceta - mówi, dodając, że to dziennikarze kreowali go na bohatera i wmówili widzom, że także w życiu jest taki, jak na ekranie.
- Jestem tylko aktorem, który gra różne postacie. W żadnym wypadku nie siebie! Ten gość na ekranie to przecież nie ja! Na szczęście spotkałem reżyserów, którzy zobaczyli we mnie kogoś więcej niż tylko faceta z pistoletem w dłoni - opowiada.
Bogusław Linda nie przejmuje się tym, że dostaje coraz mniej propozycji wartych przyjęcia i że coraz rzadziej ma okazję pojawiać się na ekranach.
- Byłem przygotowany na to, że po wspięciu się na wierzchołek nie da się wejść wyżej i nieuchronnie trzeba będzie kiedyś spaść z tej górki. Kilka razy spadałem, ale zawsze miałem dystans do tak zwanej kariery i żyłem w przekonaniu, że to tylko mój zawód, a prawdziwe życie dzieje się gdzie indziej - wyznał w wywiadzie.
Prawdziwe życie Bogusława Lindy to dom, żona Lidia Popiel, z którą tworzy szczęśliwy związek już od ponad ćwierć wieku, oraz dwudziestoletnia dziś córka Ola.
- Jestem po prostu zadowolonym z życia człowiekiem. Patrzę na świat i widzę, że urodziłem się, mimo wszystko, w fajnym kraju, osiągnąłem coś, mam wspaniałą rodzinę, mam dom, mam swój kąt, mogę robić to, co lubię. To wystarczy, żeby być szczęśliwym - mówi.