Złapała Pana Boga za pięty
Jej bohaterka cieszy się wśród mieszkańców serialowych Wilkowyj szacunkiem. Zna się na ziołach i tajemnych zaklęciach. – Prywatnie nie wierzę w gusła, ale podobają mi się ludowe wierzenia - wyznaje Grażyna Zielińska.
Babcia zielarka w serialu używa magicznych mikstur, by pomagać innym. Prywatnie wierzy pani w jakieś gusła?
- Wbrew pozorom nie. Nie znam się nawet na ziołach, choć nie ukrywam, że podoba mi się specyficzna otoczka ludowych wierzeń.
Zatem w jaki sposób przygotowywała się pani do roli wilkowyjskiej "szamanki"?
- Zdałam się w stu procentach na wskazówki i inwencję reżysera. Dzięki temu wiedziałam, w jaki sposób mam się zachowywać, jakie gesty wykonać. Wojciech Adamczyk doskonale wie, jak pokierować aktorem, dlatego obcowanie z takim twórcą to olbrzymia satysfakcja i przyjemność. Uważam pracę przy tym serialu za wielki zaszczyt. Czasami myślę sobie: - Ja, Zielińska złapałam Pana Boga za pięty.
Dlaczego?
- "Ranczo" jest lubiane przez miliony widzów, czegóż chcieć więcej? Dzięki niemu jestem też bardziej rozpoznawalna. A dla aktora dowody okazywanej sympatii są niezwykle istotne, gdyż nadają sens jego pracy.
Nie męczą pani prośby o autografy?
- Absolutnie nie! Nikomu nie odmawiam. Doceniam ludzi, którzy odważyli się do mnie podejść, bo wiem że nie zawsze jest to łatwe.
Zdradzi pani, kto odwiedzi babkę zielarkę w kręconej właśnie nowej serii "Rancza"?
- Na pewno Solejukowa, której mąż zajął się polityką. Napięcie, jakie z tego powodu panuje w jej domu sprawi, że Solejukowa poprosi o uspokajające zioła. Pojawi się też pewna młoda kobieta, którą babka będzie chciała nawrócić na dobrą drogę. Niestety, okaże się ona odporna na jej niezawodne dotąd czary (śmiech).
Rozmawiał Artur Krasicki