Wpadki w "Ranczu" bolą widzów do dzisiaj. Kultowy serial nie uniknął "wtop”
Serial „Ranczo” kilka tygodni temu zdobył statuetkę Telekamery w kategorii serial 25-lecia i chyba nikt nie ma wątpliwości, że na tę nagrodę zasłużył. Produkcja TVP okazała się bowiem wielkim hitem, który w szczytowym momencie popularności oglądało blisko 10 milionów widzów! Fani serialu o losach mieszkańców Wilkowyj do dziś chętnie zasiadają przed telewizory, by oglądać powtórki i co jakiś czas głośno domagają się jego reaktywacji. Choć produkcja zachwyciła widzów, ci najbardziej spostrzegawczy, dostrzegli w fabule kilka istotnych luk. I mimo że nie wpływają one znacząco na odbiór całego serialu, wielu fanów do dziś wytyka twórcom błędy. O jakie „wtopy” konkretnie chodzi? Poznajcie szczegóły!
Serial o mieszkańcach Wilkowyj był przez lata jedną z najpopularniejszych produkcji w Polsce. Mimo zakończenia nadal cieszy się dużą popularnością. Świadczy o tym również fakt, że został wybrany "Serialem 25-lecia" w jubileuszowym plebiscycie Telekamer.
Widzowie pokochali "Ranczo" za ciepły sposób, w jaki pokazywało im życie polskiej wsi w zderzeniu z wielkim światem. Życie serialowych mieszkańców Wilkowyj zostaje poddane rewolucji, kiedy do wsi wprowadza się Amerykanka - Lucy Wilska. Kobieta otrzymała w spadku dworek po zmarłej babci i zamiast go sprzedać, decyduje się na remont i zostaje w Polsce, by zacząć nowe życie po rozwodzie. Razem z wójtem i proboszczem (w obu wcielił się znakomity Cezary Żak) staje się jedną z kluczowych postaci w krajobrazie wiejskiego życia, do którego zaczyna wprowadzać, krok po kroku, elementy nowoczesnego świata.
Ekranowa rzeczywistość nie była wybielana. Serial przełamywał stereotypy o mieszkańcach mniejszych miasteczek. Chociaż mieszkańcy Wilkowyj początkowo podchodzili z dystansem, a nawet niechęcią do pomysłów Lucy, to ostatecznie potrafili się przełamać i otworzyć na dialog z innymi. Bohaterowie serialu byli bardzo ludzcy - nikt nie był idealny, każdy z nich miał swoje dobre i złe strony. Widzowie mogli się utożsamić z mieszkańcami Wilkowyj, przez co chętniej im kibicowali w zmianach na lepsze. "Ranczo" traktowało swoich bohaterów z dużą sympatią.
Przez ponad dekadę widzowie śledzili losy ulubionych postaci i niejako żyli ich życiem, zagłębiając się w ich codzienność a także historie. Niektórzy robili to tak skrupulatnie, że ich uwadze nie umknął nawet najmniejszy błąd twórców.
Fani produkcji do dziś wypominają scenarzystom fabularne absurdy, a okazuje się, że dość poważnych wpadek było całkiem sporo.
Wybory prezydenckie w... Wigilię
Wątek dotyczący kariery politycznej Pawła Kozioła (Cezary Żak) przez lata był jednym z najbardziej elektryzujących. Wójt Wilkowyj po przegranych wyborach postanowił zrobić wielką karierę w polityce na najwyższym szczeblu i krok po kroku swój cel realizował. Najpierw senator, potem prezes PPU, a następnie kandydat na prezydenta, dał się poznać jako twardy i bezkompromisowy polityk.
Kulminacyjnym momentem w jego karierze były wybory prezydenckie, które miały miejsce w ostatnim, 130. odcinku serialu. Co ciekawe, wątek ten do dziś uznawany jest za jeden z najbardziej absurdalnych. W serialowej rzeczywistości bowiem wybory prezydenckie odbywały się w przededniu świąt Bożego Narodzenia, co w Polsce nie jest praktykowane.
Dodatkowo fani zauważyli, że w dniu ogłoszenia wyników wyborów kandydat nie dość, że zaginął, to kiedy już powrócił do rodziny, na wyniki oczekiwał w domu, a nie w towarzystwie swojego sztabu wyborczego i kamer.
Gmina funkcjonująca na własnych zasadach
Wielu fanów serialu "Ranczo" ma też wątpliwości, co do zasad funkcjonowania wilkowyjskiego urzędu gminy, a zwłaszcza obrad rady gminy.
W szeregach radnych znalazło się miejsce m.in. dla dyrektorki szkoły, pani Wiesi, jak i posterunkowego Staśka, który na obradach pojawiał się w... mundurze.
Fani zastanawiają się również, dlaczego twórcy serialu pominęli, ważną dla funkcjonowania każdej wsi, postać sołtysa. Ich zdaniem dodatkowy bohater mógłby ubarwić jeszcze fabułę, a także dodać jej nieco realizmu.
Imię męża poznała... przed ołtarzem
Miłość Lucy i Kusego to jeden z najważniejszych wątków w fabule całego serialu. Losy pary bawiły i wzruszały, a grani przez Ilonę Ostrowską i Pawła Królikowskiego bohaterowie przez dekadę zachwycali.
Nic więc dziwnego, że uwaga widzów skupiła się przede wszystkim na tej dwójce bohaterów. Szczególnie interesowała ich postać Kusego, o którego losach na początku mieliśmy jedynie szczątkowe informacje. Mężczyzna był na tyle tajemniczy, że przez dłuższy czas nie było nawet wiadomo, jak brzmi jego prawdziwe imię.
O tym, że Kusy to Kuba dowiedzieliśmy się w dniu ślubu zakochanych. Co ciekawe tę informację poznała również wtedy... Lucy, czyli panna młoda. Ten fakt wydał się widzom wyjątkowo absurdalny, a scenariuszowa wpadka do dziś uznawana jest za jedną z największych "wtop" "Rancza".