Wolę sztukę od handlu
- Mój bohater sprawia, że ludzie są bardziej otwarci i dużo częściej się uśmiechają - mówi Bui Ngoc Hai Nam.
Nauczyciel tai chi, którego gra w "Ranczu" zdobywa powoli rzeszę wielbicieli. Na jego lekcje przychodzi coraz więcej mieszkańców.
- To była dla mnie bardzo sympatyczna rola, a praca z Wojciechem Adamczykiem jedną z najprzyjemniejszych w mojej karierze, bo ten świetny reżyser ma spokojną, łagodną duszę i doskonale wie, czego chce od siebie i innych - mówi nam Bui Ngoc Hai Nam.
Wielokrotny mistrz Europy w tai chi chuan i kung fu wu shu przyjechał do Polski w 1975 roku, kiedy w jego ojczystym Wietnamie nie ustały jeszcze działania wojenne. Miał kształcić się na inżyniera.
- Moja ojczyzna potrzebowała fachowców do pracy, dlatego wysłano mnie za granicę. Miałem ogromne szczęście, że trafiłem do Polski, bo większość moich kolegów jechała do Związku Radzieckiego albo Chin - mówi Wietnamczyk.
Zaczął zarabiać na życie jako aktor, a w Polsce czuje się jak u siebie w domu. Cieszy się, że robi to, co kocha.
- Moi rodacy zajmują się głównie handlem, a ja się do tego zupełnie nie nadaję. Dla niektórych z nich jestem być może niegroźnym, wesołym dziwakiem, bliższa jest mi bowiem sztuka, filozofia i nauka - mówi Bui Ngoc Hai Nam.
W przeciwieństwie do wielu polskich aktorów nie potrzebuje dublera podczas kręcenia scen walk.
- Dużo ćwiczę, a to sprawia, że jestem bardzo sprawny i zawsze mam dobre samopoczucie - mówi.
Rozmawiał Artur Krasicki.