"Ranczo": Wielkie wyzwanie
Przygotowuje się do udziału w musicalu „Karol”, jeździ po Polsce z utworami Joe Cockera, a jesienią zaprasza nas wszystkich na 10. sezon serialu „Ranczo”!
To już pewne: w musicalu "Karol" wcieli się pan w Jana Pawła II. Ogromne to wyróżnienie, a zarazem odpowiedzialność, prawda?
- Zdecydowanie, stąd też moje wahania. Zastanawiałem się kilka tygodni, czy przyjąć tę rolę. Wyobrażeń na temat papieża jest wiele i mam świadomość, że nie sposób utrafić w gusta wszystkich, choćby się człowiek nie wiem jak starał. Z drugiej strony uważam, że to wyzwanie niezwykle nobilitujące i szansa na mądrą, artystyczną wypowiedź, więc się zgodziłem.
Nie było castingu do tej roli?
- W moim przypadku nie. Propozycję złożył mi bezpośrednio szef artystyczny przedsięwzięcia, jego autor i pomysłodawca Michał Kaczmarczyk. Myślę, że zadecydowało o tym doświadczenie zawodowe, może trochę podobieństwo fizyczne do Karola Wojtyły (co mi bardzo schlebia), odpowiedni wiek i predyspozycje wokalne.
To papież będzie śpiewał?
- Jak najbardziej! Przecież to musical. Jeden z songów - "Ktoś każe mi biec" - prezentowałem już na żywo na konferencji prasowej. To rockowa pieśń, skomponowana przez Filipa Siejkę (twórcę muzyki do spektaklu), która mówi o ważkim i trudnym momencie rozpoczęcia pontyfikatu przez papieża z dalekiego kraju. Teledysk do tego utworu nakręcimy jesienią, wtedy też rozpoczną się próby do przedstawienia, którego premiera zaplanowana jest na 25 lutego 2017 roku w Krakowie, dla 9-tysięcznej widowni.
Kto będzie w nim występował?
- Łącznie około 100 wykonawców. Będą duże, zbiorowe, roztańczone i rozśpiewane sceny. Samego papieża zagrają trzej aktorzy, ponieważ jest to opowieść o całym jego życiu - od dzieciństwa, poprzez młodość, dorosłość. Trwają jeszcze castingi do roli małego Lolka, młodego Karola Wojtyły. Mnie przypadł w udziale czas od początku jego kapłaństwa, biskupstwo w Krakowie i długi, 27-letni pontyfikat w Watykanie, aż do odejścia. W rolę matki wcieli się Agata Nizińska - postać to niezwykle ważna. Pani Emilia Wojtyła, mimo że zmarła, kiedy Karol miał 9 lat, wywarła wielki wpływ na kształtowanie się jego charakteru i osobowości. Na scenie wystąpią również Anna Wyszkoni, bracia Cugowscy oraz Edyta Geppert - w roli narratora. Artystka zaśpiewa tu niepublikowany szerzej utwór ze swego repertuaru, pt. "Papa mobile", powstały z okazji jednej z papieskich wizyt w Polsce, i kilka innych. Ostatecznego składu obsady jeszcze nie ma, prawdopodobnie poznamy ją w najbliższych dniach.
Teraz jeździ pan po Polsce z projektem prezentującym utwory Joe Cockera. Skąd taki pomysł?
- Trochę z programu "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym miałem przyjemność wcielić się w tego artystę. Fascynował mnie od najmłodszych lat. Można powiedzieć, że wychowałem się na jego przebojach, które dziś staram się odtwarzać w formie jak najbliższej oryginałowi. "Niezapomniany Joe Cocker - śpiewa Jacek Kawalec" to ponad godzinny koncert wzbogacony o multimedialną opowieść o jego życiu.
Po wakacjach czeka nas 10. seria "Rancza". Co takiego przydarzy się Witebskiemu?
- Wejdzie w politykę. Nie z własnej woli... Zostanie w nią "wmanewrowany" do pisania tekstów i sloganów wyborczych. A przy okazji zetknie się z cynizmem i bezdusznością władzy, fałszowaniem rzeczywistości, kłamliwymi obietnicami, mydleniem oczu przyszłym wyborcom - aż dziw bierze, jak realistycznie ujął to w swym scenariuszu twórca "Rancza" Robert Brutter.
Zdjęcia są już ukończone?
- Tak, zamknęliśmy plan w styczniu, ale tym razem wyjątkowo serial znajdzie się w ramówce jesiennej. Wiąże się to może z tym, że finał całej historii nastąpi w Boże Narodzenie, kiedy bohaterowie spotkają się na uroczystej
Pasterce. Będzie to wyjątkowa, bardzo duża scena z udziałem niemalże wszystkich postaci z serialu.
I to będzie koniec "Rancza"?
- Tak mówią. Ale że kilka razy bywały już te "końce", to kto wie?
Rozm. JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ