"Ranczo": Taki sam gapiszon...
Arkadiusz Nader został twarzą kampanii, mającej na celu ocieplenie wizerunku policji. I słusznie. Grany przez niego w serialu „Ranczo” posterunkowy Stasiek to dusza człowiek! Nie sposób go nie lubić.
Nie przeszkadza Panu, że jest kojarzony głównie z rolą Staśka?
- Nie ma mowy! Po pierwsze, "Ranczo" dało mi szansę wyjścia z cienia, dzięki czemu mogłem pokazać się szerszej publiczności, co dla każdego aktora - nie oszukujmy się - jest istotnym aspektem jego pracy. Po drugie, mam możliwość realizowania ambicji zawodowych i rozwijania warsztatu aktora komediowego. Po trzecie, gram w jednym z najpopularniejszych, nagrodzonych Telekamerą Tele Tygodnia, seriali - ze świetną obsadą. Czego chcieć więcej?
No właśnie?
- Może większej ilości dni zdjęciowych? A mówiąc serio: praca na planie w Jeruzalu daje mi olbrzymią radość. Mając w ręku wspaniały scenariusz, możemy wspólnymi siłami opowiedzieć historię bliską nam wszystkim. Osadzoną w specyficznych polskich realiach, pokazującą w dowcipny i ciepły sposób nasze przywary, wady i śmiesznostki. Na tym polega siła serialu Wojtka Adamczyka. To również zasługa reżysera, że "Ranczo" ogląda się z zapartym tchem.
Dlaczego?
- Z wyczuciem, taktem i profesjonalizmem traktuje całą ekipę. Dzięki temu, że sam jest z wykształcenia aktorem, jedną celną uwagą czy gestem potrafi naprowadzić nas na właściwą ścieżkę. To jeden z najlepszych reżyserów, z którymi miałem okazję pracować! Wrażliwy, pełen zapału i energii do pracy.
Pana Stasiek się kiedyś zmieni?
- Nie ma chyba takiej potrzeby. Widzowie polubili poczciwego, sympatycznego stróża prawa. Tak bardzo, że kiedy raz załatwiałem coś w urzędzie, pani z okienka, sądząc, że nie słyszę, powiedziała do koleżanki: - Zobacz, Zosiu! Taki sam gapiszon jak w filmie.
W trakcie zdjęć przytrafiły się Panu jakieś zabawne sytuacje?
- Raz podeszła do mnie mieszkanka Jeruzala i poprosiła o interwencję. Była zaniepokojona zachowaniem męża, a mój policyjny mundur miał podziałać na niego mobilizująco, ostudzić gorącą krew. Na szczęście jeden z kolegów, wyczuwając mój nagły brak asertywności, poprosił głośno, żebym użył pałki w barobusie, bo kroi się niezła awantura o kotleta schabowego (śmiech). Wybrnąłem więc z niezręcznej sytuacji.
Praca na planie "Rancza" to nie jest Pana jedyne zajęcie...
- Właśnie zostałem "twarzą" kampanii mającej na celu ocieplenie wizerunku policji wśród dzieci i młodzieży z placówek wychowawczych oraz resocjalizacyjnych. Projekt, realizowany m.in. przez AZS Warszawa, Komendę Główną Policji i Wyższą Szkołę Nauk Społecznych, opiera się na wykorzystaniu wizerunku stróżów prawa z popularnych produkcji, jak "Ojciec Mateusz" czy "Komisarz Alex". Dzięki spotkaniom, piknikom i wspólnej zabawie młodych ludzi zarówno z serialowymi, jak i prawdziwymi funkcjonariuszami, mamy nadzieję przełamać niepotrzebne bariery, zbudować zaufanie i wzajemny szacunek.
Rozm. KRAS