"Ranczo": Sylwester Maciejewski był gwiazdą serialu. Jak żyje dziś?
Sylwestra Maciejewskiego z pewnością nie trzeba przedstawiać żadnemu z fanów serialu „Ranczo”. To właśnie rola w produkcji TVP uczyniła z niego wielką gwiazdę i sprawiła, że mógł pożegnać się z wieloma kłopotami. Aktor przed przyjęciem roli Solejuka zmagał się bowiem z poważnymi problemami finansowymi. Zdarzało się, że nie miał nawet na czynsz i opłacenie bieżących rachunków. Wszystko zmieniło się w 2006 roku wraz z angażem do serialu TVP. Dziś sprawdzamy, co słychać u lubianego aktora i jak potoczyły się jego losy po zakończeniu emisji serialu, któremu tak wiele zawdzięcza.
"Ranczo" to serial, który przez lata zgromadził ogromną rzeszę fanów. Losy Amerykanki Lucy Wilskiej i pozostałych mieszkańców Wilkowyj przez dekadę z zapartym tchem śledziło miliony widzów, zachwyconych humorem, niesztampowymi dialogami i idealnym odwzorowaniem realiów polskiej wsi.
Widzowie pokochali "Ranczo" za ciepły sposób, w jaki pokazywało im życie na wsi w zderzeniu z wielkim światem oraz zapałali ogromną sympatią do aktorów, którzy wcielali się w główne role.
Jedną z gwiazd serialu był Sylwester Maciejewski, który na ekranie wcielił się w Macieja Solejuka - stałego bywalca ławeczki. Bohater, choć mocno zadziorny, niestroniący od trunków i nie do końca dobrze spełniający się w roli ojca i męża, zdołał skraść serca widzów. Fani produkcji zdecydowanie docenili komizm postaci, granej przez Maciejewskiego oraz kunszt samego aktora. Dziś trudno sobie wyobrazić, żeby w tę rolę miał się wcielić ktoś inny.
Z tego, że to właśnie Maciejewskiemu przypadła rola Solejuka cieszą się nie tylko fani serialu, ale przede wszystkim sam aktor. Gwiazdor po latach przyznawał, że rola ta wybawiła go z opresji.
Zanim Sylwester Maciejewski zyskał ogólnopolską rozpoznawalność i z dnia na dzień stał się gwiazdą, miał za sobą już blisko 30-letnie doświadczenie w pracy aktora. Niestety w karierze nie wiodło mu się najlepiej - zwykle otrzymywał jedynie epizodyczne role, a regularna praca w teatrze też nie przynosiła wielkich zysków.
Wszystko to sprawiło, że przez lata aktor zmagał się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Zarabiał marnie i bieda zaglądała mu w oczy. Bywało tak źle, że nie miał za co opłacić rachunków! Jednak nigdy nie pomyślał o zmianie zawodu.
Do kłopotów finansowych doszły również problemy rodzinne. W 2001 roku aktor dowiedział się, że u jego żony zdiagnozowano nowotwór. Wiadomość kompletnie go zdruzgotała, ale wspierał ukochaną. Na szczęście kobieta pokonała chorobę.
Mniej więcej w tym samym czasie pomyślnie zaczęły układać się sprawy zawodowe aktora. W 2006 roku dołączył do obsady serialu "Ranczo" i na planie produkcji spędził kolejnych 10 lat. Rola w hicie TVP dała mu zabezpieczenie finansowe, ale i otworzyła nowe możliwości.
Po zakończeniu emisji serialu mogliśmy go oglądać w jeszcze kilku produkcjach. Jakiś czas temu wystąpił w serialu "Gabinet nr 5", gdzie wcielił się w Edwarda Żyłkę, dyrektora przychodni. Aktor wciąż pojawia się również na deskach teatralnych oraz współpracuje przy tworzeniu słuchowisk w radiowej Jedynce.
Prywatnie ma wiele planów na przyszłość. "Muszę jeszcze trochę pieniędzy uskładać, żeby zrobić sobie tam [na prowincji, przyp. red.] prywatny dom starców. Marzy mi się stara góralska chałupa" - mówi.