"Ranczo": Reżyser zdradza sekrety serialu. W głównych rolach mieli pojawić się zupełnie inni aktorzy
Serial "Ranczo" jest fenomenem. Choć od emisji ostatniego sezonu minie wkrótce 7 lat, fani wciąż chętnie zasiadają przed ekranami, by oglądać powtórki ulubionych odcinków. Równie chętnie śledzą, pojawiające się od czasu do czasu wieści na temat kontynuacji produkcji, czy ciekawostki dotyczące serialu. Ostatnio o "Ranczu" postanowił nieco opowiedzieć reżyser - Wojciech Adamczyk. Zdradził kilka sekretów, które mogą zaskoczyć nawet największych fanów produkcji...
"Ranczo" było jednym z największych serialowych hitów Telewizji Polskiej. Pierwszy sezon zgromadził przed telewizorami średnio 4,72 mln widzów. Drugą serię oglądało już niemal 7 mln osób. Liczba ta nie spadła aż do dziesiątego, ostatniego sezonu. Początkowo serial miał się skończyć po czterech seriach, jednak protesty fanów sprawiły, że twórcy kontynuowali historię.
Widzowie pokochali bowiem historie skłóconego wójta i księdza (Cezary Żak), przebiegłego Czerepacha (Artuś Barciś), Amerykanki Lucy (Ilona Ostrowska) czy stałych bywalców tzw. "ławeczki". Produkcja przez lata zdobyła wiele nagród.
O fenomenie serialu w wywiadzie z Plejadą opowiedział ostatnio Wojciech Adamczyk - reżyser produkcji.
- Myślę, że widzów urzekł prezentowany w naszym serialu obraz Polski z perspektywy wsi. Jesteśmy przecież społeczeństwem postchłopskim, a nie postszlacheckim. Wieś jest taką ojczyzną ojczyzn. "Wsi spokojna, wsi wesoła...". Pokazywaliśmy różnego rodzaju postawy, zachowania i zjawiska, które należało piętnować. Krytykowaliśmy je, ale w sposób pozbawiony żółci. Wszystko to było sielankowe, okraszone humorem i dobrze się kończyło - tłumaczył.
Reżyser wrócił także wspomnieniami do castingów. Jak przyznał, Ilona Ostrowska była jego... drugim wyborem do roli Lucy Wilskiej. Początkowo miał inną faworytkę. Ostrowska z miejsca go jednak urzekła.
- Nie mogę powiedzieć, kogo pierwotnie widziałem w tej roli, ale na długo przed castingiem miałem już swoją faworytkę. Jednak gdy pojawiła się Ilona, natychmiast artystycznie się w niej zakochałem. Wiedziałem, że to ona musi zagrać Lucy. Mimo że miała zupełnie inne warunki niż aktorka, którą wcześniej planowałem obsadzić w tej roli - zdradził.
Pierwszym wyborem nie był także Paweł Królikowski. Prawie pewnym było, że w rolę Kusego wcieli się... Robert Gonera. Aktor, podobnie jak trzech innych kandydatów, odmówił jednak udziału w produkcji. Skorzystał na tym Królikowski i ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę.
- Paweł świetnie zagrał w "Ranczu" i stworzył z Iloną duet, który widzowie pokochali. Natomiast on nie był oczywistym wyborem ze względu na warunki. Nie wyglądał jak typowy amant. Za to był zdolnym aktorem, ciepłym człowiekiem i miał fantastyczny głos. To jego ciepło przenosiło się przez ekran. Kobiety zwariowały na jego punkcie. I nie dlatego że był piękny, tylko dlatego, że od środka był prawdziwym facetem, o jakim wiele pań marzy w dzisiejszych czasach - opowiadał Adamczyk.