"Ranczo": Japycz nie wróci na ławeczkę?
Franciszek Pieczka zaskarbił sobie sympatię wielu pokoleń widzów. Wybitny aktor skończy niebawem 92 lata. Jednak wierni fani czekają na jego kolejne filmowe kreacje.
- Już nic nie muszę, ale jeszcze wiele mogę - mówił w jednym z niedawnych wywiadów Franciszek Pieczka.
Na początku roku w plotkarskiej prasie pojawiły się informacje że aktor stracił słuch, ale okazały się one nieprawdziwe.
"Jeśli ktoś nosi okulary, to nie znaczy, że jest niewidomy. Franciszek ma aparat słuchowy i tego nie ukrywa, ale słuchu bez wątpienia nie stracił" - tłumaczył "Dziennikowi Zachodniemu" przyjaciel rodziny.
Wielbiciele "Rancza" wciąż wierzą, że w nowych odcinkach (nad którymi prace niebawem się rozpoczną) na serialowej ławeczce Stacha Japycza nie zabraknie.
W aktorstwie zakochał się już jako mały chłopiec. Miał 10 lat, gdy wybrał się do oddalonego o kilka kilometrów od rodzinnej wsi Gdów kina, by obejrzeć "Znachora". - Jo ci dom "Znachora"! Pierona, żeby tam bomba jaka rypła, żeby to bezbożnictwo rozwaliła! - wrzeszczał po powrocie Franciszka wzburzony ojciec.
- Chciał, bym w myśl rodzinnej tradycji został górnikiem - wspominał po latach artysta.
Dlatego poszedł na gliwicką Politechnikę, ale miłość do sceny zwyciężyła. W 1954 r. skończył warszawską Szkołę Teatralną. W tym samym roku zadebiutował w "Pokoleniu" Andrzeja Wajdy.
Od tego czasu stworzył blisko 130 filmowych ról, w tym kultowego dziś Gustlika z serialu "Czterej pancerni i pies".
- Chciałbym żyć jak najdłużej, ale nie mam już wygórowanych aspiracji zawodowych - mówi. Wierzymy, że już wkrótce pojawi się na małym ekranie.
JBJ