Nie może uciec z szufladki
Jacek Kawalec choć gra m.in. w teatrze, to dla wielu ciągle jest jedynie panem z telewizyjnej "Randki w ciemno". Ostatnio w zmianie wizerunku znacznie pomaga mu rola w serialu "Ranczo".
PAP Life: - Kiedy zobaczymy piątą serię "Rancza"?
Jacek Kawalec: Już wiosną. Zdjęcia skończyliśmy w listopadzie. Z tego, co wiem, kończy się właśnie montaż.
Co nowego nas czeka ?
- Pojawi się kilka bardzo sympatycznych, nowych postaci. Byłem ciekaw, jak scenarzyści z tego wybrną, ponieważ cztery pierwsze serie tworzyły zamkniętą całość. Natomiast naciski były tak silne, że trzeba było pisać dalej (śmiech). Będzie też kilka nowych wątków. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale powiem, że w tej serii mieliśmy okazję grać na prawdziwych emocjach. A to zdarza się w serialach rzadko.
Pojawiły się nowe plenery?
- Tak. Mój bohater przeprowadził się do nowego domu. Stać go na to, ponieważ napisał w poprzedniej serii książkę, która odniosła duży sukces. Kusy został wydawcą tej książki i teraz chce, aby Witebski, czyli mój bohater, pisał kolejny bestseller. Jest z tym mały problem, ponieważ Witebski nie ma tematu...Okazuję się jednak, że pomysł dostarcza mu życie...
Rola w "Ranczu" wiele zmieniła w pana karierze?
- Oczywiście. Publiczność kojarzy mnie cały czas z 'Randką w ciemno'. Wychodzę z tej szufladki już kilkanaście lat, a rola w 'Ranczu' mi w tym pomaga. Trudno, żeby szeroka publiczność znała mnie z teatru, w którym pracuję, na co dzień.
- Widzowie teatralni mogą poznać głębiej moje aktorstwo, natomiast 'Ranczo' daje mi możliwość dotarcia do szerszej publiczności... Odczuwam dużą satysfakcję z grania w tym serialu. Powodem tego jest świetny scenariusz oraz reżyser Wojtek Adamczyk, który ma genialny warsztat i tworzy wspaniałą atmosferę na planie. W tej transzy grałem bardzo dużo z Pawłem Królikowski, który jest wspaniałym aktorem i bardzo dobrze mi się z nim współpracowało.
Zazwyczaj gra pan dziennikarzy, prezenterów, pisarzy... Czy cały czas ma na to wpływ "Randka w ciemno"?
- Chyba tak, bo cały czas jestem postrzegany, jako pan z telewizora. Ale jak ktoś przyjdzie do teatru to zobaczy, że nie jestem do końca takim wieszakiem na garnitury.
Na czym polega fenomen "Rancza"?
- To kwestia doskonałego zmysłu obserwacji. Scenarzyści najpierw potrafią wyciągnąć z życia wszystko co prawdziwe, a potem ubrać to tak, żeby nie wiało nudą. Niektóre seriale, to zwyczajne fotografowanie życia, złagodzone i poprawne politycznie bez przemocy i niepoprawnych scen... W 'Ranczu' niczego takiego nie ma, a jednocześnie jest dowcipna prawda. Pokazujemy rzeczywistość w krzywym zwierciadle i każdy z nas może się w nim przejrzeć. To główny atut tego serialu.
Oprócz teatru i serialu zajmuje się pan także dubbingiem.
- Ostatnio niestety bardzo mało dubbinguje i zaczynam za tym tęsknić. Brakuje mi czasu, ale bardzo lubię to robić.
Która z aktorskich dróg jest panu najbliższa? Serialowa? Teatralna? A może dubbing?
- Staram się to wszystko łączyć, ale największą satysfakcję daje mi gra na scenie. Reakcja widza w teatrze jest natychmiastową recenzją i od razu wiemy, czy się podoba, czy nie... To jest niesamowite!
W jakim teatrze można pana zobaczyć?
- Serdecznie zapraszam do Teatru Kamienica. 23 stycznia zagram tam swój monodram 'Ta cisza to ja', który opowiada o aktorze alkoholiku. Oprócz tego gram w Teatrze Kamienica w spektaklach 'Piękne panie i panowie' oraz 'I tak cię kocham'. Występuję też w sztuce 'Andropauza - męska rzecz' z tekstem Jana Jakuba Należytego. Przedstawiamy ten spektakl od października. Gram tam na zmianę z Darkiem Gnatowskim, co jest bardzo zabawne, ponieważ Darek jest trzy razy większy ode mnie. Zagraliśmy już ponad 100 spektakli.
A jak pan wypoczywa w tym natłoku pracy?
- Właśnie odpoczywam z rodziną w górach. Jestem zachwycony, ponieważ moja żona po 25 latach namawiania zgodziła się w końcu założyć narty. Jesteśmy w Wierchomli, we spaniałym miejscu, które prowadzą nasi przyjaciele. Ale w lutym chcemy wybrać się do Włoch.
Z Jackiem Kawalcem rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).