"Przyjaciółki": O powodach ich rozstania mówili wszyscy oprócz... nich samych!
Joanna Liszowska, czyli Patrycja Kochan z „Przyjaciółek”, dla tysięcy mężczyzn jest ucieleśnieniem ideału – kobietą, za którą poszliby nawet do piekła! Wśród szczęśliwców, którym udało się podbić serce pięknej aktorki, jest Robert Rozmus, czyli niezapomniany dyrektor Krupski z „Bulionerów”. Przez kilka lat byli nierozłączni...
Znajomi Joanny Liszowskiej i Roberta Rozmusa byli w szoku, gdy ci - w 2004 roku - po kilku latach życia w związku nagle się rozstali. Tworzyli wspaniałą parę, nie widzieli poza sobą świata i bardzo poważnie myśleli o ślubie. Tymczasem, zupełnie niespodziewanie, postanowili rozpocząć nowe życie - tyle, że każde z nich... osobno.
Joanna Liszowska nigdy nie rozmawiała z dziennikarzami o swoim związku z Robertem. Twierdziła, że boi się zapeszyć.
- Zdarzyło się, że jakaś para opowiedziała o sobie, a kiedy artykuł ukazał się w gazecie, informacje w nim zawarte nie były już aktualne - żartowała przed laty w szczerym wywiadzie, ale pytana o Roberta, z którym była wówczas związana, odmówiła jakichkolwiek komentarzy. Aktor był od niej 16 lat starszy, ale różnica wieku nie miała dla nich znaczenia.
Kiedy okazało się, że uczucie łączące aktorską parę wypaliło się, przyjaciele Joanna Liszowskiej byli niemal pewni, że winnym rozpadu ich związku jest Robert Rozmus. Twierdzili wręcz na łamach plotkarskich pisemek, że poznał on inną kobietę i że to dla niej rzucił Joannę. Sami zainteresowani uparcie milczeli, nie dementowali i nie potwierdzali plotek na swój temat. Faktem było jednak, iż - dotąd nierozłączni - nagle przestali się razem pokazywać.
Gdy Joanna Liszowska wyleczyła wreszcie złamane po odejściu ukochanego serce, żartowała, że na wyleczenie się z niespełnionej miłości najlepsze jest nowe uczucie. Był moment, że posądzano ją o romans z... Piotrem Gąsowskim - najlepszym wówczas przyjacielem Roberta Rozmusa. Na warszawskich "salonach" aż huczało od plotek, że Joanna i Piotr wpadli sobie w oko. Na jednej z imprez rzeczywiście trzymali się razem, rozmawiali ze sobą i nawet pozwolili sobie na czułe gesty, ale zaraz wyjaśnili, że są tylko przyjaciółmi.
- Nie potrafię grać w miłości - powiedziała kiedyś Joanna Liszowska.
- Zawsze idę za głosem serca i nie potrafię zagłuszyć tego głosu tym, co mówi mi rozum, mimo że rozum także słyszę. Miłość to dla mnie uczucie a nie kombinowanie. Jeżeli w ogóle gram w miłości, to tylko w otwarte karty. Inaczej nie umiem - wyznała przed laty.
Aktorka, pytana, jacy mężczyźni mają u niej największe szanse, stwierdziła w wywiadzie, że może podać wiele cech, które jej się w mężczyznach podobają i wiele takich, które ją drażnią
- Wiem jednak, że można się zakochać w kimś, kto jest przeciwieństwem wymyślonego przez nas ideału. Dlatego ideału nie potrafię i nie chcę opisywać. A szanse ma u mnie każdy mężczyzna, który ma w sobie to "coś", a takich jest niestety jeden na milion - powiedziała.
Dziś wiadomo, że aktorka wciąż nie spotkała tego jedynego...