"Przyjaciółki": Magdalena Stużyńska-Brauer ma nowe problemy
Jej bohaterka – Anka znów nie będzie miała lekko. Choć może liczyć na nową miłość – Maćka, to jej domowy spokój zburzy ponownie Paweł. Jednak ona się zmieniła, jest silniejsza i inaczej patrzy na życie.
Nowy sezon - nowe problemy, tym razem lokalowe. Tak można krótko opisać to, co czeka pani bohaterkę, Ankę, w najbliższej odsłonie "Przyjaciółek"...
- Rzeczywiście, przez następnych kilka tygodni będziemy świadkami bezpardonowej walki pomiędzy Strzeleckimi. Paweł (Bartek Kasprzykowski), wraz z nową dziewczyną, Natalią (Marta Żmuda Trzebiatowska), zrobi wszystko, by utrudnić Ance życie i zmusić ją do opuszczenia ich wspólnego domu, który pragnie odzyskać dla siebie. Dojdzie nawet do tego, że zamieszkają wszyscy pod jednym dachem - on, ona i ta trzecia.
Brzmi trochę jak patologia.
- Zdecydowanie. Zdaje się to być niewiarygodne, zwłaszcza w domu ludzi wykształconych i cywilizowanych. Ale podobno takie rzeczy się zdarzają. Jednak nasz serial to nie jest paradokument i cała ta historia opowiadana jest z lekkim przymrużeniem oka. Na szczęście, nie dojdzie tu do rękoczynów i krew się nie poleje!
Pani bohaterka wykazuje się w tej trudnej sytuacji dużym hartem ducha i odpornością psychiczną!
- Myślę, że właśnie po to powstał ten wątek, by pokazać, jak dalece Anka się zmieniła - potrafi teraz stawiać czoło przeciwnościom, nabrała siły, energii, stać ją na nowy biznes, nowy związek, nowe wyzwania. Ma poczucie wartości i odbiła się od dna, za co ją bardzo cenię. Wierzę, że takie metamorfozy są możliwe.
Czy zdarza się, że któraś z Pań - tytułowych przyjaciółek - zmienia coś w scenariuszu, dorzuca własne pomysły do kreowanych już od pięciu sezonów postaci?
- Zmieniamy czasem odrobinę tekst, ale nie treść. To jest twórcza praca, ale nie wolno przekroczyć pewnych granic - nie możemy zmieniać scenariusza. Reżyser nie pozwoliłby na ingerencję, która wykraczałaby poza założenia.
Ma pani wspólne cechy z Anką?
- Staram się zawsze oddzielać grane postaci od siebie, choć porównania są nieuniknione. Na pewno różnią nas życiowe doświadczenia, a łączy to, że obie mamy szczęście cieszyć się sprawdzoną przyjaźnią. Nie wiem, skąd bierze się przeświadczenie, że wśród aktorek przyjaźń jest niemożliwa, mój przykład temu przeczy.
Często słowo "przyjaźń" bywa nadużywane.
- Wynika to chyba z właściwej naturze ludzkiej tęsknoty za przyjaźnią, często z samotności, którą dość łatwo zapełnić powierzchownym kontaktem, zauroczeniem. Prawdziwa przyjaźń stanowi więź umacniającą się wspólnymi latami w dobrym i złym, opartą na pełnej lojalności, pielęgnowaną z oddaniem.
W obecnych czasach trudno się na to zdobyć...
- Istotnie, pośpiech, nieustająca gonitwa sprawiają, że mamy coraz mniej czasu dla rodziny, dla bliskich. Portale społecznościowe, które licznymi znajomymi zastępują wybranych przyjaciół też - paradoksalnie - nie zawsze sprzyjają pielęgnowaniu relacji, zwłaszcza tych bardziej osobistych. Dlatego przepraszam wszystkich, którzy zapraszają mnie na Facebooka - nie logowałam się tam od kilku lat, wolę kontakt bezpośredni, bliższy, prawdziwszy. Nie w ilości, a w jakości siła, moim zdaniem.
Rozmawiała Jolanta Majweska-Machaj