"Przyjaciółki": Gwiazdy zabrały głos w sprawie Joanny L.!
Swoim wypadkiem pod wpływem alkoholu Joanna L. zasłużyła na liczne negatywne komentarze pod swoim adresem. Znaleźli się jednak też tacy, którzy bronią aktorki. Zobaczcie, co mają do powiedzenia!
Wiele gwiazd zabrało głos w sprawie kolizji spowodowanej przez L., jednak najbardziej poruszona zdaje się być jej koleżanka z branży, Agnieszka Włodarczyk. Znajoma z show-biznesu nie szczędzi przykrych słów i nie ukrywa, że gwiazda wykazała się według niej dużą bezmyślnością.
- Nie wiem jak Wy, ale ja mam wrażenie, że liczba pijanych kierowców rośnie z roku na rok.. I nic nie daje nawet świadomość nieuniknionych konsekwencji:( Nie lepiej wydać na taksówkę 50 zł? Zawsze też można wezwać profesjonalną pomoc.. Nie wsiadajcie do auta pod wpływem alkoholu!!! - napisała na swoim facebookowym profilu Włodarczyk.
Joanna L. nie ukrywa, że żałuje tego, co zrobiła. Dzień wcześniej oficjalnie przeprosiła, a dziś stawiła się na komendzie i przyznała do zarzucanych jej czynów. L. twierdzi, że dzień przed wypadkiem, "piła tylko wino". Z prostych wyliczeń wynika, że musiała go wypić nawet 2 litry, aby w jej krwi było 1.2 promila! Gwiazda "Przyjaciółek" dostała już mandat i punkty karne. Po ustaleniu szczegółów zajścia śledczy przekażą sprawę do sądu.
- Za spowodowanie kolizji została ukarana grzywną w postaci mandatu w wysokości 400 zł oraz 6 punktami karnymi. Natomiast za jazdę w stanie nietrzeźwości został jej przedstawiony zarzut oraz skierowany wniosek o ukaranie do sądu - mówi st. asp. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji w rozmowie z "Super Expressem".
Swojej koleżanki po fachu broni Katarzyna Skrzynecka, czyli Beata Zawada z "Na krawędzi". Aktorka twierdzi, że L. nie była pijana, bo tego dnia panie pracowały razem na planie show "Twoja twarz brzmi znajomo".
- Jestem pierwszym ze świadków, który widział Joasię całkowicie trzeźwą, rzetelnie pracującą i uważam, że to, co media usiłują z niej zrobić jest dalece niesprawiedliwe, bardzo krzywdzące i bardzo współczuję jej tej sytuacji. Wszystko to, co się dzieje jest pomnożone po tysiąckroć. Cokolwiek się zdarzyło, wiem, że zdarzyło się absolutnie nieświadomie ze strony Joasi. 90 proc. z nas miało w życiu setki takich sytuacji, kiedy będąc na kolacji z przyjaciółmi wypiło wino czy kilka lampek wina i nawet nie pomyślało, wstając następnego dnia, czując się osobą zupełnie trzeźwą, że może jeszcze coś w organizmie zostało - mówi Katarzyna Skrzynecka.
- Asię L. znam od wielu lat, pracuję z nią na co dzień. Wiem, że jest osobą rzetelną, odpowiedzialną, nienaganną w swojej pracy, w odpowiedzialności za swoją rodzinę i dzieci. Asia sama już przyznała, że nie była to sytuacja w żaden sposób przez nią zamierzona. Stąd też jest mi tym bardziej przykro, jako jej bardzo życzliwej koleżance z pracy znającej ją od wielu lat, że jej kosztem dzieje się lincz publiczny - dodaje Skrzynecka.
Przypomnijmy, że L. kierowała swoim luksusowym porsche, mając we krwi aż 1,2 promila alkoholu. Za popełnienie takiego przestępstwa grozi jej pozbawienie wolności do lat 2, ograniczenie wolności lub grzywna oraz zakaz prowadzenia pojazdów na czas od roku do dziesięciu lat. Aktorka przyznała się do winy i postanowiła dobrowolnie poddać się karze. Współpraca z organami ścigania może jej pomóc w uzyskaniu łagodniejszego wymiaru kary.
Oby fakt, że był to jedyny taki występek aktorki miał wpływ na decyzję sądu. Inaczej nowe odcinki "Przyjaciółek" będzie oglądać zza krat więzienia.
Źródło: SwiatSeriali.pl/ Newseria Lifestyle