"Przyjaciółki": Ewa Kasprzyk czuje głód artystycznych wyzwań
Ewa Kasprzyk, czyli Maria Strzelecka z "Przyjaciółek" i Weronika Sobańska z "M jak miłość", wierzy, że została... zaprogramowana do aktorstwa. - Mam to zapisane w moim DNA - żartuje i dodaje, że nie wyobraża sobie, że mogłaby pracować w innym zawodzie.
Ewa Kasprzyk, którą po wakacjach będziemy mieli okazję oglądać jako... premier Beatę Szydło w nowym filmie Patryka Vegi "Polityka", jest przekonana, że na jej życie mają wpływ gwiazdy.
- To, pod jaką gwiazdą się urodziliśmy, determinuje nasze życie i cechy naszego charakteru. Ja jestem zodiakalnym Koziorożcem, więc muszę cały czas wspinać się pod górę, by dotrzeć tam, gdzie inni nie dają rady - mówi.
Odtwórczyni roli Weroniki Sobańskiej w "Emce" twierdzi, że jako aktorka cały czas balansuje na granicy szczęścia i depresji - raz ma poczucie wielkiej radości z pracy, a za chwilę łapie doła.
- To fajne i zdrowe, bo jak by człowiek cały czas miał sukcesy, to by zwariował - żartuje.
Ewa Kasprzyk nie kryje, że porażki są jej potrzebne do życia tak samo jak sukcesy. Porażki - jak mówi - napędzają ją do działania, a sukces okupiony ogromnym wysiłkiem smakuje po prostu lepiej.
- Coś, co łatwo przychodzi, nie daje takiej satysfakcji - twierdzi.
Kiedy po maturze Ewa Kasprzyk nie dostała się do szkoły teatralnej, uparła się, by udowodnić ludziom, którzy stwierdzili, iż nie nadaje się, by zostać aktorką, że nie mieli racji. Podchodziła do egzaminów wstępnych cztery razy, aż w końcu dopięła swego.
- Upór mam po ojcu, który wyrzucony drzwiami, wchodził oknem. Każdy ma w środku wewnętrzny głos, który podpowiada mu, co ma robić. Mnie mój kazał brnąć w aktorstwo do skutku - wspomina.
Ewa Kasprzyk - choć niedawno świętowała 35-lecie pracy artystycznej i może się pochwalić ogromnym dorobkiem - wciąż czuje głód artystycznych wyzwań i czeka na wymarzoną rolę... kostiumową.