Nie chce zdradzić swych najskrytszych marzeń
Joanna Liszowska, czyli Patrycja z "Przyjaciółek", przyznaje, że bywa przesądna. Wiele razy przekonała się na przykład o tym, że można coś zapeszyć, dlatego stara się nigdy nie wypowiadać na głos swoich marzeń!
- Nie wierzę, że czarny kot przynosi pecha, ufam, że piątek trzynastego może być dniem szczęśliwym, ale jestem pewna, że można coś zapeszyć - mówi Joanna Liszowska.
Aktorka kilka razy przekonała się na własnej skórze, iż nie warto opowiadać o czymś, o czym się marzy, bo marzenia wypowiedziane głośno zazwyczaj nie zostają spełnione.
- Nie zapomnę, jak bardzo cieszyłam się, gdy Kazimierz Kutz zaproponował mi rolę w swoim filmie, o czym bardzo, bardzo marzyłam. Wróciłam do domu szczęśliwa i od razu opowiedziałam o tym ojcu. A on spojrzał na mnie znad gazety i zapytał, czy podpisałam umowę. Nie podpisałam! - wspomina aktorka, dodając, że film nigdy nie powstał.
- Od tamtej pory wiem, że nie należy o niczym mówić za wcześnie i za dużo - śmieje się gwiazda nowego serialu "Przyjaciółki".
Joanna Liszowska nie kryje, że ma mnóstwo marzeń, ale za nic w świecie nie chce zdradzić, czego dotyczą te najskrytsze.
- Jako aktorka marzę o tym, żebym w dalszym ciągu nie miała powodów do narzekania i wciąż miała możliwość sprawdzania się w kolejnych rolach. Jako kobieta pragnę po prostu być kochana, a jako mama - by moje dziecko było zdrowe i szczęśliwe - mówi wymijająco, pytana o marzenia.