Przyjaciel na zakręcie
Zła passa zawodowa gwiazdy hitowego sitcomu trwa. Ale on się nie przejmuje, bo najgorsze ma już za sobą. Odkąd pokonał swoje demony, przyjmuje życie, jakim jest.
Piątek, 10 maja. Stacja ABC przedstawia jesienną ramówkę, w której nie znalazło się miejsce dla 2. sezonu najnowszego sitcomu Matthew Perry’ego, "Go On". To już kolejny serial aktora po "Mr Sunshine" i "Studio 60", który nie dostał szansy na kontynuację z powodu małego zainteresowania widzów. Inny projekt Perry’ego, "The End of Steve" z 2009 r. umarł jeszcze w trakcie tworzenia. Nie ma wątpliwości, od czasów "Przyjaciół" aktor nie potrafi znaleźć sobie miejsca w TV.
W związku z kolejną zawodową porażką 20 maja aktor gościł w programie "ABC News", gdzie udzielił jednego z najważniejszych wywiadów w swojej karierze. Na oczach milionów widzów Matthew otworzył drzwi szafy pełnej trupów i potwierdził to, o czym mówiono od dawna.
- Byłem uzależniony od alkoholu i opium. Bardzo dobrze radziłem sobie z ukrywaniem swojego problemu, ale w końcu ludzie i tak się dowiedzieli - wyznał. Perry przyznał, że na liście jego "specjałów" były: Vicodin (w 1997 aktor udał się na 28-dniowy program leczący z uzależnienia od leku), metadon, amfetamina i alkohol.
- Odrzuca mnie na widok zdjęć z tamtego okresu. Wyglądałem strasznie. Byłem chorym facetem - dodał.
Perry wykorzystał też czas antenowy, żeby podziękować swojemu sponsorowi, Earl’owi Hightower’owi. - Ten człowiek uratował mi życie 16 razy. Dosłownie.
Aktor wyznał także, że obecnie "spłaca swój dług" wobec życia i poświęca się niesieniu pomocy innym.
- Najbardziej jestem dumny, kiedy człowiek przychodzi do mnie i mówi: nie mogę przestać pić, ćpać! Pomożesz mi? A ja odpowiadam: Oczywiście! Na koniec rozmowy aktor zapytany o planowany ślub swojej koleżanki z planu, Jennifer Aniston, z Justinem Therouxem, oświadczył: - Jestem prawie pewny, że się na nim pojawię.
Matthew wykorzystał także czas na antenie, żeby odpowiedzieć na pytanie, które zadają sobie od lat fani popularnego sitcomu. Czy "Przyjaciele" powrócą, chociaż na duży ekran? - Nie sądzę. Byłoby straszne, gdybyśmy zrobili coś, co nie miałoby takiej jakości jak serial. Gdybyśmy nakręcili film i byłby do kitu, stałby się plamą na całej historii produkcji. Nie chcemy tego! - wyznał na ekranie i tym samym rozwiał nadzieje milionów fanów na całym świecie. Musi im wystarczyć 10 sezonów, które powstały w latach 1994-2004.
MG