Podwójna wpadka wróżki?
Niespodziewanie nastąpi kryzys w relacjach wróżki Małgorzaty Trzaskomy i komisarz Anny Sarnowicz, bohaterek polsatowskiego serialu "Przeznaczenie".
- Anna po raz pierwszy nabierze wątpliwości co do umiejętności Małgorzaty - zdradza, kreująca postać policjantki, Magdalena Nieć.
- Tym razem bowiem tropy, które wróżka podsunie mojej bohaterce, okażą się mylne. Dojdzie nawet do tego, że Anna zacznie się zastanawiać, czy aby przypadkiem Małgorzata nie jest szarlatanem! Ostatecznie na jaw wyjdzie, że to przestępcy celowo podsunęli jej fałszywy ślad.
Zdradzamy, że kryzys zaufania nastąpi w piątym odcinku "Przeznaczenia" (emisja w czwartek 1 kwietnia). Oto spod szklanego biurowca zostanie uprowadzony właściciel firmy deweloperskiej Rafał. Żona Maria poprosi wróżkę o pomoc w jego odnalezieniu. Z tym samym do Anny zwróci się wspólnik Rafała - Jacek.
Małgorzata - na podstawie rzeczy należącej do Rafała - ustali miejsce jego pobytu. Wysłani na miejsce policjanci docierają zbyt późno i znajdują spalone zwłoki. Maria rozpozna ciało męża po obrączce i złotym medaliku. Po zbadaniu uzębienia ofiary okaże się jednak, że nie jest to osoba, której szukali.
Wszystko więc wskazuje na to, że wróżka popełniła dwie pomyłki - wysłała policjantów w poszukiwaniu żywego człowieka, a oni znaleźli zwłoki, i to w dodatku nie tej osoby, której szukali!
Małgorzata będzie umiała to wyjaśnić.
- Rzecz, którą dostałam od Marii w celu identyfikacji, nie należała do jej męża Rafała - mówi wróżka.
- Ktoś celowo mnie zmylił, żebym ja wprowadziła w błąd Annę.
Czyżby więc Rafał sfingował własną śmierć, a zadaniem Marii było jej uwiarygodnienie? Do kogo należało spalone ciało? Wizje wróżki naprowadzą ją na odpowiedź na to pytanie. A cała sprawa scementuje relacje na linii Małgorzata - Anna.
Trailer piątego odcinka:
Odcinek nr 5 z perspektywy Magdy Nieć, serialowej komisarz Anny Sarnowicz:
- Gdy kręciliśmy ten odcinek, było okropnie zimno - wspomina Magda Nieć. - Do tego przywykłam już zresztą na planie, ale bieganie w kilku swetrach i alpinistycznych getrach pod spodniami nie było najprzyjemniejsze.
Trzymanie broni w wełnianych rękawiczkach również wymagało dodatkowej sprawności manualnej. W scenie na cmentarzu brało udział dwóch grabarzy - statystów. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to dobrzy, sympatyczni ludzie.
Rozmawiałam z nimi między scenami zupełnie prywatnie i nagle podszedł reżyser Mariusz Palej i mówi: "Ustaliłaś już którego pana będziesz kopać?" O rany! Wybrałam tego milszego, bo miałam nadzieję, że najszybciej mi wybaczy. Ale i tak w trakcie sceny ciągle dopytywałam: "Czy nie za mocno?".
Niestety, byliśmy zdani na własne siły, bo obecny na planie i pomagający nam w scenach bijatyk kaskader przygotowywał się do własnej sceny. Za chwilę miał pojawić się na cmentarzysku jako płonąca postać. To było dla mnie niewiarygodne! Najpierw jego kostium został posmarowany substancją przypominającą napalm. Oczywiście pod kostiumem kaskader miał kombinezon, który co prawda był niepalny, ale - niestety - nie termoizolacyjny. Aby scena wypadła wiarygodnie, jego twarz i dłonie były niczym nieosłonięte. By ogień nie spalił mu buzi i włosów, kaskader biegł bardzo szybko, dzięki czemu ogień nie unosił się do góry, tylko zostawał za nim. To był naprawdę niesamowity obraz.
W serialu właściwie w każdym odcinku pracowali inni aktorzy. Tym razem pojawili się moi dobrzy koledzy - Kinga Tabor i Artur Łagoda.
Z Kingą pracujemy w teatrze Współczesnym w Warszawie, gramy razem w spektaklu "Proces" Kafki w reż. Macieja Englerta. Spektakl trwa trzy godziny, więc mamy mnóstwo czasu, żeby pogadać o nowym Housie, dzieciach i oczywiście o pracy. Bardzo lubię Kingę, to bardzo zdolna i miła koleżanka. Z Arturem spotkałam się w teatrze Współczesnym we Wrocławiu, graliśmy co prawda w różnych tytułach, ale wieczorami spotykaliśmy się w knajpkach i na dyskotekach.
Lubię ten odcinek dlatego, że coraz więcej mówi o mojej postaci. Tak, jestem policjantką, uprawiam tzw. męski zawód, ale to nie znaczy, że jestem typem silnej herod baby. Jak większość pracujących kobiet, ciągle mam dylematy, czy nie zaniedbuję domu i rodziny kosztem kariery. Anna jest zawalona robotą, jej syn Franek często wychodzi z przedszkola ostatni. Jak każdy rodzic, mam też problemy wychowawcze. Właśnie w tym odcinku pani przedszkolanka mówi Annie, że jej syn chwali się dzieciom, że w ich domu jest broń, a on wie, gdzie mama ją ukrywa. Anna zastanawia się, czy syn nie podpatrzył kodu do kasetki, w której ją trzyma.
Po raz pierwszy zjawiam się też u wróżki Małgorzaty prywatnie. Od długiego czasu Anna próbuje się skontaktować ze swoim mężem, który wyjechał do pracy za granicę, ale przestał dzwonić i odpowiadać na maile. Małgorzata ma wizje, że mąż Anny jest we Francji ale nie chce kontaktu z żoną...