Traci grunt pod nogami...
- Za każde szczęście, spełniające się marzenia jest cena do zapłacenia - mówi Edyta Olszówka. Jej bohaterka Pola z "Przepisu na życie" będzie musiała zwolnić, zastanowić się i dokonać bardzo trudnego wyboru.
Pani bohaterkę podziwiam za energię i prezencję. Te kostiumy, szpileczki!
- Jakże różne od moich wygodnych butów na płaskim obcasie (śmiech)! Ona nie chodzi, tylko biega na tych szpilkach, a to nie jest dla mnie łatwe. Pola to taki korporacyjny czołg. Pędzi do przodu i ma niezwykłą odporność, potrafi problem przeskoczyć. Chciałabym taka być.
Takie postacie inspirują.
- Tak, aktorsko to jest właśnie najciekawsze - grać kogoś bardzo odmiennego od nas samych.
Co czeka Polę?
- Agnieszka Pilaszewska wymyśliła tak misterną intrygę, że jak zdradzę jej fragment, to posypie się cała niespodzianka. Powiem tylko, że za każde szczęście i spełniające się marzenia jest cena do zapłacenia. Pola też staje przed trudnym momentem w życiu. Musi wybrać, co jest dla niej najważniejsze. Dobrze, że ma bliskich, którzy dają jej wsparcie.
Dotąd to ona była niczym ta skała dla Anki (Magdalena Kumorek)...
- A teraz traci grunt pod nogami i będzie potrzebowała przyjaciela. Cieszę się, że tak się sprawy skomplikują, bo nie wierzę w nieustające szczęście. Ludzie, którzy wiecznie tryskają entuzjazmem, są dla mnie podejrzani. Uważam, że każdy czasem musi się zatrzymać, zadać sobie pytania, na które sam musi sobie odpowiedzieć.
A jakie były Pani odczucia, kiedy zapowiedziano, że serial skończy się na 4. sezonie, a potem ogłoszono, że jest szansa na ciąg dalszy?
- Ucieszę się, kiedy wrócimy na plan, bo nie lubię robić sobie nadziei na zapas... Ale szczerze chciałabym, żeby były kolejne odcinki, bo uważam, że ten serial jest zrobiony bardzo profesjonalnie. Wkładamy w niego tak dużo serca, że jest to warte kontynuacji. W dodatku, jestem ciekawa, co jeszcze może spotkać naszych bohaterów. Widzowie też są ciekawi. Zasługują na to, by poznać ciąg dalszy.
Serial budzi apetyt, bo główna bohaterka jest mistrzynią kuchni. Czym dla Pani jest przygotowywanie i celebrowanie posiłków?
- Uwielbiam jeść, ale gotowanie mnie nie kręci. Wolę zaprosić przyjaciół do restauracji, niż męczyć się w kuchni. Tym bardziej że sama próbuję wszystkiego już na etapie półproduktów, jestem więc najedzona, zanim zakończę gotowanie, a potem zamiast cieszyć się ze wszystkimi posiłkiem, czuję głównie zmęczenie i stres.
Gdzie, oprócz "Przepisu...", będzie można Panią zobaczyć?
- Znów jestem w Teatrze Powszechnym. 21 marca przygotowujemy premierę sztuki "Klara". Jest to spektakl oparty na książce Izy Kuny, reżyseruje go Aleksandra Popławska. To opowieść o ludziach, którzy dążąc do perfekcji, odkrywają swoją samotność i zagubienie. Szukają miłości... W teatrze wszystko się dzieje tu i teraz. Uczucia i emocje odbiera widz i czasami kształtuje spektakl. Dobra sztuka potrafi podziałać jak psychoterapia.
Rozmawiała ANNA JANIAK