"Przepis na życie": Pola żyje chwilą
Z Edytą Olszówką, odtwórczynią roli Poli w "Przepisie na życie" rozmawialiśmy o granej przez nią bohaterce i sukcesie serialu.
Pola to osoba po przejściach... Na czym skupiałaś się kreując tę postać?
Starałam się wytłumaczyć sama sobie, co doprowadziło tę kobietę do traktowania mężczyzn przedmiotowo. Pola nie ma nic przeciwko relacjom bez zobowiązań. Moja bohaterka nie szuka miłości. Skupiona jest na przyjemnych doznaniach i życiu chwilą.
Jest coś, co Ci się w Poli podoba, za co ją lubisz?
Ona nie wkręca się w problem tylko przeskakuje nad nim z dużym dystansem oraz humorem. Przechodzi nad sprawą do porządku dziennego, nie zastanawia się nad przeszłością, kreuje moment.
A stroje? Pola chodzi świetnie ubrana, jej styl ci odpowiada?
Na planie mam szpilki, które zakładam na ujęcia i obok wygodne buty na płaskim. Dla mnie chodzenie na wysokim obcasie nie jest komfortowe, w dodatku moja bohaterka ma tyle energii, że nie chodzi tylko biega, więc biegam w tych szpilkach. Jest to dla mnie jedno z większych wyzwań. Myślałam, że będzie nim gra na wiolonczeli, ale szpilki położyły mnie na łopatki (śmiech).
Nie bałaś się reakcji widzów na tę bohaterkę?
To jest ciągłe ryzyko i gra na granicy, bo nie od nas zależy efekt. Moja propozycja Poli jest charakterystyczna, niekiedy przerysowana, ale czuwa nad tym reżyser. Niesamowite natomiast dla mnie jest to, że przy takiej niepoprawności politycznej mojej postaci widzowie ją zaakceptowali. Pola bardzo lubi mężczyzn, jest niezależna oraz hedonistyczna, a to nie jest wzorzec kobiety panujący w Polsce.
Ale taki obraz nie dotyczy tylko twojej bohaterki, w serialu mamy też inne, zaskakujące typy kobiet...
A mnie zaskakują mężczyźni w "Przepisie". Jak bardzo oni mają teraz problem ze swoją tożsamością, z byciem ojcem, karierą, rodziną. Są po prostu zagubieni. Tak jak Andrzej - odchodzi od jednej kobiety, z którą ma dziecko i która jest z nim w ciąży, by związać się z inną, która też "nosi" jego dziecko...
Autorką scenariusza jest debiutująca jako scenarzystka Agnieszka Pilaszewska. Fakt, że jest ona też aktorką wpływa na waszą pracę?
Naprawdę, narodził się wielki talent. Zawsze podziwiałam Agnieszkę jako wspaniałą aktorkę i marzyłam, żeby spotkać się z nią na scenie. Niespodzianka, którą nam sprawiła swoim scenariuszem, sprawiła, że teraz marzę, aby pisała jak najwięcej. Daje aktorowi fundament, rozumie naszą pracę więc pozostawia miejsce dla wyobraźni. Pisze tak, że nie mam wątpliwości co mam grać, nie mam ochoty wyciąć ani jednego słowa. W tym scenariuszu widzimy prawdziwe życie, pełne emocji oraz uczuć.
Czy czujecie na planie presję z powodu oczekiwań fanów co do drugiej serii?
Na co dzień o tym nie myślimy. Dużo frajdy daje nam sama praca i na niej skupiamy się będąc na planie. Oczywiście cieszy nas, że serial się bardzo spodobał. Choć zdajemy sobie sprawę, że bardzo wysoko ustawiliśmy poprzeczkę, do której teraz musimy mierzyć, aby druga część nie zawiodła widzów.
Czego życzyłabyś Poli?
Miłości...
Przecież jest Klemens...
Nie chcę zdradzać za dużo, ale... Klemens ją skrzywdzi! W jej życiu pojawi się mężczyzna, młodszy mężczyzna. Pola odkryje, że bariera wiekowa w jej przypadku stwarza także barierę emocjonalną i uczuciową. Boi się je przekroczyć, ponieważ boi się miłości.