Pola idzie na żywioł
Na antenie TVN ostatni już sezon " smacznego" serialu "Przepis na życie". - Trzeba się godzić z tym, co niesie czas i umieć się rozstać - mówi Edyta Olszówka. Aktorka przyznaje, że bardzo polubiła Polę i cieszy się, że mają sporo wspólnych cech.
Poprzedni sezon "Przepisu..." skończył się dla Pani bohaterki dosyć dramatycznie. Pola jest w ciąży, a jej partner i ojciec bliźniąt - śmiertelnie chory. Jak rozwinie się ten wątek?
- Jestem bardzo wdzięczna za pewną życiową autentyczność, jeśli chodzi o tę postać. Okazuje się, że u Poli, tak jak u każdego człowieka, nawet w momencie wielkiego dramatu, prześwituje jakieś światło, słońce. Spotkała miłość i oczywiście musi za to zapłacić swoją cenę, ale też doświadcza nowego życia. Ciąża bardzo dużo zmienia w jej sposobie widzenia świata. Z jednej strony łatwiej jest jej znieść przeszkody losu, z jakimi musi się zmierzyć. Była korporacyjną gwiazdą, skupioną na sobie, a dom i dzieci nigdy nie były jej marzeniem. Z drugiej strony dość trudno jest się jej odnaleźć w tej nowej roli. Nie chce się rozstać z życiem, jakie dotychczas prowadziła. I to - te wahania, lęki i rozterki - są dla mnie bardzo prawdziwe.
Czy Tadeusz całkiem wyzdrowieje?
- Ukochany Poli pojedzie do Berlina i tam mu pomogą.
Może liczyć na wsparcie Anki i reszty przyjaciół?
- Oczywiście, chociaż każdy z bohaterów będzie trochę bardziej skupiony na sobie. Ankę pochłonie związek z Jerzym, a Beata odnajdzie się w działalności społecznej i politycznej. Zupełnie tak, jak w normalnym życiu, gdzie często jesteśmy samotni - nawet w otoczeniu bliskich. Tadeusz również będzie ją wspierał, ale jak to facet, nie do końca zrozumie uczucia i emocje, które będą nią miotać.
Czy w Poli jest dużo Pani?
- Po tak długim czasie obcowania z moją bohaterką dostrzegłam, że mamy dużo cech wspólnych i to mnie bardzo cieszy. Ta rola daje mi szansę wypowiedzenia się. Pola nie jest ideałem, ale mimo wszystko widzowie bardzo ją polubili. Są też płaszczyzny, na których się różnimy - ja mentalnie jestem monogamistką i dużo analizuję, w przeciwieństwie do mojej bohaterki, która zazwyczaj idzie na żywioł, a potem ponosi tego konsekwencje.
A co poza wysokimi obcasami, o których kiedyś Pani mówiła, jest trudne w graniu Poli?
- Chyba to, że nieustannie jestem na granicy emocjonalnego wrzenia. Bo Pola nie jest delikatna ani pastelowa. Dlatego muszę uważać, żeby nie przesadzić, nie zmienić tej postaci w karykaturę.
To ostatni sezon "Przepisu na życie". Będzie Pani tęsknić?
- Jasne, będzie mi jej brakowało, bo przecież fajna z niej babka (śmiech). Jednak mam świadomość niebezpieczeństwa robienia czegoś bardzo długo, chodzi o stałe trzymanie jakości - wysokiego C. Trzeba się godzić z tym, co niesie czas i umieć się rozstać.
Gdzie jeszcze, poza serialem, będziemy mogli Panią zobaczyć?
- Zapraszam do Teatru Powszechnego na "Klarę" - sztukę na podstawie doskonałej książki Izy Kuny. Klara to kobieta nieszczęśliwie zakochana, przesadzająca z używkami, która w końcu rezygnuje z życia. Pola nieustannie walczy, ale obie postaci mają ze sobą wiele wspólnego.
Rozm. JOANNA BOGIEL-JAŻDŻYK