Miłość bez happy endu
Hanna Śleszyńska i Piotr Gąsowski wiele razy mówili, że nie potrafią bez siebie żyć. Sylwia Gliwa i Borys Szyc bardzo poważnie myśleli o wspólnej przyszłości, kiedy jako studenci byli w sobie do szaleństwa zakochani. Anna Samusionek i Paweł Burczyk uchodzili za idealne małżeństwo. Te związki, jak i wiele innych, są już dziś jednak tylko historią. Przypomnijcie sobie kolejne pary, o których kiedyś mówiła cała Polska.
Kiedy Piotr Gąsowski, będąc jeszcze studentem szkoły teatralnej, zakochał się w Hannie Śleszyńskiej, ona była już bardzo popularną aktorką. Zobaczył ją na scenie jednego z warszawskich teatrów i postanowił za wszelką cenę zwrócić jej uwagę na siebie. Jako zodiakalny Baran - uparty i konsekwentny - nie zawahał się przed niczym, byle tylko Hania spojrzała na niego łaskawym okiem. "Ta albo żadna" - powiedział sobie wtedy i... postawił na swoim.
Hanna Śleszyńska miała już za sobą nieudane małżeństwo z aktorem Wojciechem Magnuskim (mają syna Mikołaja). Z Piotrem, którego kochała bezgranicznie, nie zdecydowała się jednak stanąć na ślubnym kobiercu. Może dlatego, że on nigdy jej tego nie zaproponował! Oboje uznali, że jeśli naprawdę chcą być razem, nie potrzebują urzędowego zaświadczenia.
Kiedy urodził się ich syn Kuba, oszaleli ze szczęścia. Nie wyobrażali sobie, że mogliby spędzić wakacje bez niego, poświęcali mu każdą wolną chwilę. Przez prawie 15 lat tworzyli cudowną rodzinę.
- Nasz związek jest zwariowany, ale przez to barwny, a co najważniejsze prawdziwy - mówiła Hanna Śleszyńska w wywiadzie.
- Niczego nie musimy przed sobą udawać, nikogo nie gramy. Być z Piotrkiem to fantastyczna sprawa! W sytuacjach kryzysowych zawsze jesteśmy razem. Piotr zrobi wszystko, poruszy niebo i ziemię, żebym nie czuła się źle. Daje mi poczucie bezpieczeństwa. Mogę się na nim bez obaw wesprzeć - zwierzała się na łamach jednego z miesięczników.
Gdy pewnego dnia Piotr Gąsowski nagle spakował walizki i wyprowadził się z ich mieszkania, Hanna przeżyła prawdziwy szok. Bardzo długo leczyła rany, bo odejścia ukochanego mężczyzny po prostu się nie spodziewała. Wciąż bardzo go kochała i miała nadzieję, że do niej wróci. Dopiero po ponad dwóch latach zapomniała i wybaczyła Piotrowi.
Dziś Hanna i Piotr są przyjaciółmi. Ona uwielbia jego partnerkę Annę Głogowską i ich córeczkę, on świetnie się dogaduje się z Jackiem - życiowym partnerem Hani. Rzadko się zdarza, by pary, które łączyło burzliwe uczucie, po rozstaniu potrafiły wciąż pielęgnować swoją przyjaźń, jak to robią Hanna Śleszyńska i Piotr Gąsowski.
Kiedy Sylwia Gliwa dostała się do Akademii Teatralnej, wyglądała jak pensjonarka - chodziła w wypastowanych trzewikach, skromnych spódniczkach i bluzkach, w berecie na głowie. Taką właśnie Sylwię zauważył podczas egzaminów na studia aktorskie Borys Szyc, który w tym samym czasie także starał się o indeks. Zobaczył ją w uczelnianym bufecie, podszedł do niej i ze śmiechem strącił jej beret. Sylwia nie zaprotestowała, choć była zachowaniem kolegi lekko oszołomiona. Jednak Borys bardzo się jej spodobał... Podobno właśnie od tamtej pory stali się nierozłączni. Ich koledzy z roku wspominają, że byli parą kochającą się namiętnie i kłócącą zażarcie. Oboje ambitni, pragnący odnieść sukces, ale i chcący zachować niezależność. Pewnie dlatego długo zwlekali z zamieszkaniem razem. W końcu Borys wprowadził się do Sylwii.
Wspólnie się uczyli, opracowywali scenki na zajęcia, przygotowywali do przedstawienia dyplomowego. Wieczorami i nocami chętnie i często bawili się do upadłego w stołecznych klubach. Sylwia lubiła wesołe życie, które pokazał jej Borys, była jednak na tyle rozsądna, że umiała rozgraniczyć zabawę od codziennego życia. Jak każda kobieta myślała o przyszłości, o rodzinie.
"Król życia", jakim był wtedy Borys Szyc, nie potrafił zapewnić jej poczucia bezpieczeństwa. Sylwia wiedziała, że u jego boku nie znajdzie prawdziwego szczęścia, ale długo nie mogła zdecydować się na zerwanie. W końcu doszła do wniosku, że musi spróbować żyć bez niego u boku.
Dziś Sylwia Gliwa jest szczęśliwą żoną kierowcy rajdowego Marcina Biernackiego, niedawno została mamą. Borys związany jest z modelką Zosią Ślotałą, ale w jego życiu najważniejsza jest inna dziewczyna - córka Sonia, którą ma z byłą partnerką Anną Bareją.
Anna Samusionek i Paweł Burczyk poznali się podczas egzaminów do stołecznej szkoły teatralnej. Anna stanęła wtedy przed komisją egzaminacyjną, w której zasiadał Paweł - najmłodszy wykładowca na uczelni. Szybko odkryli, że mają wiele wspólnych pasji. Największą z nich okazał się taniec. Przez kilka lat cieszyli się opinią najlepszych tancerzy wśród aktorskich par, bardzo chcieli zagrać razem w musicalu. W swoim środowisku uchodzili za wręcz idealną parę. Niestety, ich miłość nie przetrwała próby czasu. Rozwiedli się po ośmiu latach małżeństwa, czym zaskoczyli wszystkich swoich znajomych.
- W moim małżeństwie z Pawłem zaczęło brakować ognia! Nastała "letniość", która spowodowała, że świat znajdujący się poza domem zaczął być dla mnie bardziej atrakcyjny. Wcale nie uważam, że nasz związek był nieudany. Zabrakło w nim po prostu żaru, jakiejś iskry. Być może czegoś nie dopilnowaliśmy, czegoś nie dostrzegliśmy... - mówiła Anna Samusionek jakiś czas po rozwodzie.
Ania i Paweł rozstali się bez konfliktów i awantur, po serii rozmów, z których jasno wynikało, że nie zdołają odbudować ich miłości.
- Rozwód, nawet jeśli przebiega w przyjaznej atmosferze, jest okropnym doświadczeniem - mówiła wtedy Anna, nie przypuszczając, że prawdziwe piekło przeżyje dopiero podczas rozstania z drugim mężem, z którym ma córkę Andżelikę i z którym musiała walczyć o dziecko i spokój.
Paweł ułożył sobie życie u boku córki burmistrza Lubomierza - małego miasteczka, do którego chętnie jeździł z Anną na festiwale filmów komediowych. Podczas jednego z takich wyjazdów poznał swoją przyszłą żonę Olimpię. Mają dwójkę dzieci i, co aktor podkreśla w wywiadach, są bardzo szczęśliwi. Z kolei Anna Samusionek po burzliwym rozwodzie z Krzysztofem Zuberem wciąż nie spotkała na swej drodze mężczyzny, którego mogłaby pokochać. Całą swoją miłość oddaje córce.