Jan Englert kończy... 70 lat!
Jan Englert, czyli niezapomniany Rajmund Wrotek z kultowego serialu "Dom" i Michał Drzewiecki z "Przepisu na życie", w sobotę - 11 maja - świętować będzie swe 70. urodziny!
- Nigdy nie miałem marzeń, ale zawsze miałem cele, do których dążyłem - mawia czasem Jan Englert, który od chwili gdy w 1970 roku zagrał w legendarnych "Kolumbach", cieszy się ogromną popularnością, wielkim uznaniem i szacunkiem uwielbiających go widzów.
- Mój najbardziej twórczy okres nadszedł po czterdziestce. Ale wcześniej nie marnowałem czasu i wiem, że spożytkowałem go najlepiej, jak mogłem. Nawet na początku, kiedy wcale nie szło mi za dobrze, nie odpuszczałem! Wiedziałem, że przyjdzie mój czas - zwierzył się kiedyś w wywiadzie.
Jan Englert nigdy nie zabiegał o to, by być bożyszczem tłumów, nie ulegał gustom publiczności i nie wdzięczył się do widzów. Pisano o nim, że jest amantem, który chodzi pod prąd... Nawet będąc u szczytu popularności nie lubił rozdawać autografów, pozować do zdjęć i bywać na środowiskowych bankietach.
Po raz pierwszy Jan Englert stanął przed kamerą mając 13 lat. Zagrał wtedy Zefirka w "Kanale" Andrzeja Wajdy i tak bardzo spodobało mu się aktorstwo, że postanowił poświecić mu swoje życie.
- Ja się nie decydowałem na aktorstwo. To życie za mnie wybrało - mówi.
Patrząc na wciąż bardzo przystojnego aktora trudno uwierzyć, że jest już siedemdziesięciolatkiem!
- Bóg jest dla mnie łaskaw: jestem w miarę zdrowy, mam rodzinę, córkę, którą trzeba wychować. Różne rzeczy się kończą, ale zaczynają się następne. A przemijanie? Nie ma czegoś takiego - twierdzi Jan Englert, a pytany, czy boi się starości, żartuje:
- Ona wali w moje drzwi, a ja jej powtarzam, żeby przyszła za parę lat. Nie dopuszczam jej do siebie! Jakiś czas temu zacząłem przyglądać się kolegom i zauważać, jak źle starzeją się mężczyźni. Postanowiłem, że zrobię wszystko, żeby starzeć się dobrze. A dobrze się starzeć to oddawać pole, nie upierać się przy swoich racjach, nauczyć się tolerancji.