Czy to koniec ich małżeństwa?
Piotr Adamczyk, czyli Andrzej Zawadzki z "Przepisu na życie", coraz mniej czasu spędza z żoną. Kiedy w styczniu przed ołtarzem ślubował Katarzynie Gwizdale miłość i wierność, miał nadzieję, że szybko uda mu się nakłonić ukochaną, by opuściła Paryż i zamieszkała z nim w Warszawie. Tymczasem jego żona wcale nie chce wracać do Polski na stałe!
Od kilkunastu dni niemal wszystkie media spekulują na temat przyszłości małżeństwa Piotra Adamczyka i Katarzyny Gwizdały. Ktoś zauważył, że aktor nie nosi już obrączki, ktoś inny widział, jak chłodno żegnał się z żoną na lotnisku przed jej wylotem do Paryża... To wystarczyło, by tabloidy obwieściły poważny kryzys w ich związku i przepowiedziały rychły koniec ich miłości.
Kiedy w styczniu Piotr i Katarzyna powiedzieli sobie sakramentalne tak, aktor wiedział, że jego ukochana przez jakiś czas będzie jeszcze mieszkała w Paryżu. Tam chodzą przecież do szkoły jej dzieci - ośmioletnia córka Mia i sześcioletni adoptowany syn Shaanti.
Piotr doskonale zdawał sobie sprawę, że na to, by mieć Kasię przy sobie na stałe, będzie musiał trochę poczekać. Być może zdecydowałby się zamieszkać z nią we Francji, gdyby nie był wziętym i wciąż zajętym aktorem. Praca jednak nie pozwala mu na zbyt długie nieobecności w Polsce. Odwiedza więc żonę tak często, jak tylko może, ale jest już podobno zmęczony ciągłymi podróżami i zniecierpliwiony tym, że Kasi wcale nie śpieszy się z przeprowadzką do Warszawy.
Tabloidy wróżą Piotrowi Adamczykowi i Katarzynie Gwizdale rychły rozwód. Tymczasem - jak doniósł właśnie jeden z dwutygodników - oni wcale nie podjęli jeszcze decyzji, by rozstać się na zawsze! Ich uczucie podobno wciąż jest równie silne jak w dniu ślubu, a Piotr i Kasia doszli do wniosku, że będą walczyć o swoje małżeństwo.