Prosto w serce
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 1310
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Oto facet od rozśmieszania!

Jako Feliks w "Prosto w serce" nie ustaje w staraniach o względy Anety (Agata Kulesza), a ich zaloty nadal mają budzić uśmiech na twarzach widzów. Ale Krzysztof Stelmaszyk ma również inne plany zawodowe.

Proszę opowiedzieć, co wydarzy się w nowych odcinkach "Prosto w serce". Czy romans między Feliksem a Anetą rozkwitnie?

- Szczerze mówiąc, wygląda to tak, że scenariusz jest pisany na bieżąco i ja na bieżąco dowiaduję się, jak kierowana jest ta rola. Z tego, co widzę, nie ma tam jakichś rewolucji. Co prawda Feliks wyjechał w podróż dookoła świata, wrócił, ale jego uczucia wobec Anety są niezmienne. Jego konstrukcja psychiczna też nie uległa dramatycznej zmianie, chociaż coś tam przeżył, przyjeżdża trochę odmieniony. Więc tutaj nie ma jakichś zaskakujących zwrotów.

Reklama

Czyli wszystko po staremu?

- Po staremu. Myślę, że ta postać jakoś tam się ugruntowała w świadomości widzów. Ona jest określona, wiadomo, kto to jest ten Feliks. A moją rolą jest czytanie sugestii, które spływają mi na kartce, i ubarwianie tej postaci tak, żeby nie zanudziła widza, była atrakcją i mieściła się również w określonej konwencji całości. To nie jest serial komediowy, tylko on ma w sobie takie różne barwy. Powiedziałbym, że my z Agatą Kuleszą pełnimy funkcję rozśmieszania.

A propos zmian, widziałam zdjęcia z "Hotelu 52", na których był pan tak świetnie ucharakteryzowany, że z trudem pana rozpoznałam...

- To bardzo mi miło, bo na tym polega mój zawód.

To była zmiana tylko na potrzeby tamtej roli?

- Wykorzystałem, że miałem chwilę wolnego i żeby nie zanudzić widzów, zapuściłem taką "pięciodniówkę", która mieściła się w charakterystyce granej postaci, bo ten facet jest profesorem na Akademii Sztuk Pięknych, ma romans z młodą kobietą. Ale więcej nie mogę powiedzieć, bo bym zdradził fabułę odcinka. A ja lubię korzystać z sytuacji, w której proponuje mi się różne role, bo na tym polega frajda tego zawodu.

Jakie ma pan następne plany zawodowe?

- Odpowiedź na pytanie o plany zawodowe w Polsce jest trochę niepoważna. Mówię "w Polsce" z jakimś żalem. Bo wszyscy wiemy, że tak naprawdę możemy cokolwiek planować w perspektywie tygodnia. Natomiast z własnego doświadczenia wiem, że wszystko to się zmienia i to jest nasza bolączka. Nie ma repertuaru w teatrze na rok, nie ma planów w filmie. Jak już się podpisze umowę i wiadomo, że serial jest robiony, to on kręcony jest na bieżąco. Ale czy będzie kontynuowany, co będzie następne - tu nie ma pewności. Więc ja mam różne plany i różne propozycje, które cały czas się zmieniają, a ja muszę to dostosować do swojego kalendarza i przychodzi mi to z trudem.

Słyszałam, że będzie pan teraz pracował nad adaptacją i reżyserią "Samotnego zachodu" McDonagha...

- Mam taki zamiar, ale tak jak mówię, zobaczymy, czy to się uda. Chcę wyreżyserować "Samotny zachód" McDonagha dlatego, że bardzo bliski mi jest temat i w ogóle to, co McDonagh jako autor proponuje współczesnemu teatrowi. Lubię też tę jego estetykę. Ale głównie bliski mi jest temat. Nie chcę tutaj się rozwodzić nad tym, jaki to jest temat u McDonagha, ale on się przejawia w każdej sztuce. Lubię ten teatr i chcę spróbować zabawić się z kolegami w pracę, jaka będzie frajdą dla wszystkich, a później w rezultacie dla widza.

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Prosto w serce | Krzysztof Stelmaszyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy