Prosto w serce
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 1310
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Myślałam, że umrę, nogi mi odpadały"

Grając Gosię w "Prosto w serce", zdobywa coraz większe grono fanów. Ale to nie koniec talentów Aleksandry Kisio. Niedawno udowodniła też, że świetnie tańczy.

Jakie są minusy tanecznych treningów?

- Bolące stopy, pourywane ścięgna, ponaciągane mięśnie i połamane paznokcie u stóp. Ale ekipa "Tańca z gwiazdami" ma rehabilitację. Kiedy zaczynałam treningi, byłam tam częstym gościem (śmiech). Nie było łatwo, zwłaszcza z tak wymagającym nauczycielem, jak Łukasz Czarnecki. Myślałam, że umrę, nogi mi odpadały, a on: "Jeszcze raz. I jeszcze raz". Wyczerpujące!

W tańcu na parkiecie jest pewien element teatralny, te gesty, miny, wszystko się liczy - pomaga w tym doświadczenie aktorskie?

Reklama

- Na pewno pomaga. Mówi się, że w aktorstwie co się nie dogra, to się nadrobi wyglądem, a tutaj czego się nie "dotańczy", to się dogra. Ale z drugiej strony ja na pierwszym występie na żywo byłam w takim amoku, że kompletnie nie myślałam o graniu, tylko o tym, żeby zrobić kroki!

Zdobyła pani grono wiernych fanów, grając Gośkę w "Prosto w serce". Co u niej nowego?

- Gośka jest przeszczęśliwa, bo dostała pracę w telewizji jako pogodynka. Nadal też przeżywa miłosne zawirowania.

Jakie ma pani ulubione miejsce na ziemi? Jakieś miasta albo głusze, w których się pani zakochała?

- Mam parę takich miejsc. Kocham Rzym. Mogłabym tam jeździć na okrągło. I w ogóle do Włoch. A ostatnio zakochałam się w Sewilli. Jest przeurocza. Powiem szczerze, że nie wiem, czy nie podoba mi się bardziej niż Barcelona, bo jest mniejsza i bardziej starohiszpańska. Andaluzja jest w ogóle niesamowita. I cały czas mnie ciągnie do Azji. Byłam w tym roku na Bali - cudowne miejsce, do którego na pewno będę wracać. Pola ryżowe, głusza, medytacja, pyszne jedzenie. Można umrzeć dla tego jedzenia. I wspaniali ludzie. W Azji na pewno nadal będę szukać swoich miejsc.

Kiedyś powiedziała mi pani, że żałuje niewykorzystanej szansy pozostania za granicą...

- Żałuję, że nie wyjechałam do Stanów, kiedy miałam taką możliwość. Natomiast w tej chwili jest tak, jak jest. Dobrze się tutaj czuję. W Polsce mogłoby być lepiej, ale jest OK. A czy za parę lat wyjadę do Hiszpanii albo do Włoch - to się okaże. Ale myślę, że w tych krajach mogłabym żyć.

Rozmawiała Anna Mieczkowska

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy