Dług, honor i oczywiście akcja, której nie pamiętam. Recenzja serialu "Prosta sprawa"
Canal+ prezentuje swój najnowszy serial, który aspiruje do bycia poważnym akcyjniakiem, od którego nie można się oderwać. Po obejrzeniu kilku odcinków nie wiem, czy problem jest we mnie, czy w tym serialu.
Serial "Prosta sprawa" jest najnowszą propozycją od Canal+ na wiosnę. Produkcja od twórców "Furiozy" skupia się na historii bezimiennego bohatera, który walczy w obronie honoru, chce spłacić dług i wplątuje się w walkę z mafią. Mateusz Damięcki przygotowywał się do tej roli miesiącami, nabierając masy i siły, a także ćwicząc na strzelnicy, abyśmy otrzymali serial... tylko, no właśnie, jaki?
Serial "Prosta sprawa" powstał na podstawie powieści Wojciecha Chmielarza o tym samym tytule. Bohaterem produkcji jest Bezimienny, w którego wciela się Mateusz Damięcki. Jego głównym celem jest oddanie dawnemu koledze długu w wysokości 200 zł. Niestety, gdy dociera do Kotliny Jeleniogórskiej, jego kolega Prosty (Mateusz Więcławek) jest uznany za zaginionego. W trakcie pierwszych odcinków dowiadujemy się, że mężczyzna wplątał się w mafijne porachunki.
Serialowym szefem mafii jest Piotr Adamczyk, który w ostatnich latach chyba całkiem dobrze odnajduje się w postaciach zabijaków, gangsterów, czy zwykłych złodziejaszków i trzeba mu przyznać, że całkiem nieźle mu to wychodzi.
Podobnie jak Magdalenie Wieczorek, która wciela się w Justynę — nieustępliwą dziennikarkę, która jest w stanie wiele poświęcić, by dotrzeć do prawdy.
Myślę, że tu jest jeden z głównych problemów tej produkcji. Każdy z aktorów daje z siebie wiele, jako osobne postacie są nieźli, ale nie łączą się w jeden, spójny obraz produkcji, która tak wiele obiecywała przed premierą.
Bohater Mateusza Damięckiego szybko wplątuje się w walkę z mafią, ryzykując życiem nie tylko własnym, ale również dziennikarki Justyny, która w pewnym momencie staje się towarzyszką bezimiennego.
W produkcji dzieje się mnóstwo: są pościgi, strzelaniny, przesłuchania na granicy prawa i zastanawiam się, czy faktycznie potrzebowaliśmy aż tyle akcji upchniętej w kilkudziesięciu minutach, w zaledwie kilku odcinkach. Tempo produkcji jest bardzo szybkie, co oznacza, że łatwo jest się zgubić w linii fabularnej, a także brakuje nam czasu na zaprzyjaźnienie się z bohaterami z ekranu, zrozumienie ich motywacji albo chociaż zapamiętanie.
Po kilku dniach od obejrzenia pierwszych trzech odcinków "Prostej sprawy" nie pamiętałam prawie nic i nie wiem, co jest tego powodem. Szybkość akcji, brak relacji z bohaterami, czy zwykła nuda. Najbardziej w pamięć zapadła mi scen wymiany samochodów na jednej ze stacji benzynowych oraz rola Piotra Adamczyka, który dogaduje się z lokalną policją po strzelaninie w centrum miasta.
Zapytacie, jak akcja i nuda mogą się łączyć? W moim przypadku wyglądało to tak, że w pewnym momencie wszystkie te zwroty akcji stały się monotonne i bardzo podobne do siebie, w konsekwencji zlewając się w jedną chaotyczną chmurę kul wystrzelonych z pistoletu.
Nie odczuwałam też chęci, by sięgnąć po kolejne odcinki, choć po premierze pewnie je zobaczę, bo podobnie jak bohater Damięckiego, nie lubię zostawiać niedokończonych spraw.
Serial "Prosta sprawa" nie jest zły. Jest raczej przeciętny i musiałby trafić na zdecydowanie bardziej podatny grunt, by ktoś nazwał go "świetnym". Z produkcji głównie pamięta się bójki, strzelaniny i przekleństwa, choć trudno czasem przypomnieć sobie kto bije się z kim, czemu kogoś trzeba zastrzelić oraz czemu wyklinają się nawzajem. Myślę, że produkcja przypadnie do gustu fanom wartkiej akcji i bycia w ciągłym napięciu, ponieważ tempo w odcinkach bardzo rzadko zwalnia.
W obsadzie serialu znajdziemy m.in. Mateusza Damięckiego, Piotra Adamczyka, Magdalenę Wieczorek, Mateusza Więcławka, Daniela Olbrychskiego, Macieja Musiała i Izę Kunę.
Produkcja debiutuje 17 maja w serwisach CANAL+ PREMIUM oraz w serwisie CANAL+ online.