Zawsze da sobie radę
Finał "Prawa Agaty" zaszokował nawet aktorów. Agata (Agnieszka Dygant) straciła prawo wykonywania zawodu! Co na to Dorota?
Zaskoczyło cię zakończenie 3. serii?
- Nie powinno się podważać wyroków sądów, ale jako Dorota, czuję niesprawiedliwość. Mam ogromny niedosyt. Z tym większą niecierpliwością czekam na scenariusz czwartej serii.
Która scena w 3. serii była dla ciebie najtrudniejsza?
- Ta, w której Wiktor, (zagrał go Darek Kordek - przyp. red.) podrywa Dorotę. W codzienność kobiety żyjącej w wieloletnim związku z trójką dzieci, wkrada się rutyna, a zainteresowanie mężczyzny miło łechce jej ego i kobiecość. Poczuła, że dalej jest atrakcyjna, i to nie tylko dla męża. Niby nic się nie wydarzyło, a jednak tak wiele... Wątek się nie rozwinął, bo związek Gawronów zbudowany jest na mocnych fundamentach.
Nie żałujesz, że scenarzyści nie pozwolili Dorocie wdać się w romans?
- Aktor zawsze żałuje takich okazji. To szansa, aby pokazać większe natężenie emocji.
Popuść wodze fantazji i zdradź, o czym marzysz, żeby wydarzyło się w życiu Doroty.
- Przegrana duża sprawa i zwrot w relacji Dorota - Wojtek. Chciałabym, żeby prawniczka pokazała się z innej strony, aby wydarzyło się coś, co totalnie zaskoczyłoby widzów.
W 3. serii obejrzeliśmy plejadę znanych nazwisk. Kto najbardziej zapadł ci w pamięci?
- Od lat jestem pod ogromnym wrażeniem uroku Małgorzaty Pieczyńskiej, z którą drugi raz spotkałam się na planie. Podobne wrażenie miałam, gdy obserwowałam pana Krzysztofa Kowalewskiego. Stworzył niezwykle wzruszającą postać.
Myślisz o tym, co będziesz robić, gdy telefon przestanie dzwonić z propozycjami?
- Nie. Rodzice zadbali, bym miała porządne wykształcenie. Dali mi też coś o wiele bardziej cennego - wiarę w siebie i poczucie, że zawsze dam sobie radę. Robię to, co kocham i na tym się koncentruję.
Rozm. MP