Prawo Agaty
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1470
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

To nie jest nowa "Magda M."!

Agnieszka Dygant powraca na ekrany telewizorów. Od marca będziemy oglądać ją w głównej roli w nowym serialu TVN - "Prawo Agaty".

Agata Przybysz, którą grasz, jest prawniczką. W serialu zobaczymy cię na sali sądowej. Wdrażałaś się w tajniki zawodu prawnika, zapoznawałaś się z prawdziwymi sprawami?

 - Nie. Może i powinnam, ale jakoś intuicyjnie poczułam, że nie chcę się niczym sugerować. Poza tym w związku z obowiązkami domowymi, nie miałam czasu śledzić np. innych seriali o prawnikach. Wiem, że wiele osób miało wrażenie, że ten serial będzie podobny do 'Ally McBeal', ale okazuje się, że wcale nie jest.

 A nie boisz się porównań do naszej polskiej "Magdy M."? - Nie. Nasz serial jest bardziej oparty na sprawach, które toczą się w sądzie. W pierwszym odcinku faktycznie 90 proc. scen jest z Agatą, ale tylko dlatego, żeby widzowie mogli poznać moją bohaterkę, żeby mogli się do niej przywiązać i zrozumieć, dlaczego na pewne sprawy reaguje tak, a nie inaczej. Głównym tematem nie jest przyjaźń kobiet, tak jak było w "Magdzie M.". Agata wśród swoich bliskich ma tak naprawdę tylko Dorotę - bohaterkę graną przez Darię Widawską. "Prawo Agaty" nie ma nic wspólnego z "Magdą M.".

Reklama

Jaka jest Agata Przybysz?

- Nie jest jednoznacznie dobra. Generalnie opowiadamy o dobrej dziewczynie. Taka jest zasada seriali. Próbowałam znaleźć w niej najwięcej wad i skaz. Takie bohaterki najbardziej lubię grać. Agata nie przechodzi na ciemną stronę, ale różnymi środkami dochodzi do celu, a nie wszystkie środki są całkowicie etyczne. Agata jest zadziorna, jest niesprawiedliwa w stosunku do facetów, nie jest obiektywna, ma swój punkt widzenia. Nie jest matką Teresą. Ta jej niedoskonałość podobała mi się najbardziej. Agata czasem postępuje okropnie.

W życiu Agaty nastąpi zmiana już pod koniec pierwszego odcinka. To znaczy, że ona sama też się zmieni?

- Agata ma przyjaciółkę, Dorotę, którą na początku traktuje bardzo instrumentalnie. Dopiero, gdy staje przed wielkim problemem, okazuje się, że ta przyjaźń staje się czymś prawdziwym. Agata nie miała na nic czasu, ponieważ była dyrektorem działu prawnego w wielkim koncernie ubezpieczeniowym i cały czas siedziała w biurze, poświęcając się karierze.

- Gdy traci wszystko, nagle musi otworzyć oczy i zobaczyć, na czym polega świat, jak żyją normalni ludzie. Jak żyje się bez mercedesa, bez wielkiego stumetrowego mieszkania. Agata nie pochodzi z Warszawy, ma tylko ojca. Musi sobie radzić sama. To wytwarza u niej cechy waleczności i przetrwania. To podoba mi się najbardziej.

To znaczy, że jest to dla ciebie trudne zadanie aktorskie?

- Tak. Tu gramy zupełnie inaczej niż w 'Niani'. Tam sceny były bardzo długie i wyglądało to trochę jak spektakl. Było pełno gadżetów, fajerwerków. A tu musiałam się nastroić do grania. To wymaga innych umiejętności i innych środków aktorskich.

Chcesz się odciąć tą rolą od wizerunku "Niani"?

- Nie. Bardzo lubiłam grać Nianię i od niczego się nie odcinam. To był piękny czas, wspaniała postać. Mam nadzieję, że tu zagrałam coś zupełnie innego. W pewnym sensie mam tak jak Agata. Wchodzę w inny etap.

Z Agnieszką Dygant rozmawiała Dominika Gwit


swiatseriali/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Dygant | Prawo Agaty | Niania | Magda M
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy