Prawo Agaty
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1461
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Prawo Agaty": Udając zakochanie

Agnieszka Dygant przyznaje, ze granie w śmiałych scenach erotycznych jest dla niej krępujące. Gwieździe serialu "Prawo Agaty" niełatwo jest pokonać tremę na planie zdjęciowym, gdy niemal całkowicie rozebrana musi przytulać się do obcego mężczyzny i udawać podniecenie. Aktorka stara się wtedy wyobrazić sobie, że po prostu jest w nim zakochana.



- Trzeba się, że tak powiem w cudzysłowie, na te pięć minut w sobie zakochać. To znaczy otworzyć się i rozluźnić. I to nawet nie o to chodzi, że wokół jest 50 osób, ale to takie otwieranie się przed drugim człowiekiem, którego się nie zna, dotykanie, taka nasza intymność, którą trudno jest uzewnętrzniać. Trzeba wpuścić w siebie tę możliwość, a potem zmienić kostium na domowe ubranie i zapomnieć - mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Agnieszka Dygant, aktorka.

Jedną z odważniejszych scen łóżkowych w swojej karierze aktorskiej, Agnieszka Dygant zagrała z Leszkiem Lichotą w najnowszym sezonie "Prawa Agaty". Pikanterii dodaje fakt, że reżyserem i scenarzystą serialu jest Patrick Yoka, prywatnie jej partner. Aktorka nie ukrywa, że to nagranie było sporym wyzwaniem.

- Scenę  łóżkową postanowiliśmy rozegrać inaczej, bo pokazaliśmy końcówkę zbliżenia między kobietą a mężczyzną i to nie było grzeczne, nie było glamour. Nie ma dotykania, nie ma rozrzuconych części garderoby, tylko skupiamy się na esencji, czyli na tym, co tam się dzieje, że mężczyzna jest na kobiecie i uprawiają seks. Nie chcieliśmy tego ugrzecznić, ulepszyć i robić z tego takiej figury obłej - mówi Agnieszka Dygant.

Poprzez pokazywanie widzom śmiałych scen erotycznych "Prawo Agaty" przełamuje pewne tabu i nieco zmienia wizerunek grzecznych polskich seriali.

- Chodziło nam o to, żeby nie musieć za każdym razem pokazywać, że oni przeszli tę granicę między sobą. Tylko, żeby ta scena była na tyle sugestywna, na tyle mocna, żeby potem właściwie za każdym razem gdzieś się przypominała, może nie w takim kształcie dokładnym, ale żeby widz miał gdzieś z tyłu głowy, jak między nimi jest, gdzie oni już zaszli - mówi Agnieszka Dygant.

Dygant podkreśla, że na czas kręcenia scen rozbieranych plan zostaje najczęściej zamknięty, a liczba ludzi z ekipy jest ograniczona do minimum. Wszystko po to, by stworzyć jak najbardziej intymną atmosferę i żeby aktorzy czuli się w tym momencie komfortowo.

Reklama
Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Prawo Agaty | Agnieszka Dygant
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy