"Prawo Agaty": Agnieszka Dygant poprawia sobie urodę?
Agnieszka Dygant, czyli niezapomniana Frania Maj z "Niani" i Agata Przybysz z "Prawa Agaty", nie kryje, że od czasu do czasu poddaje się zabiegom poprawiającym urodę. Ostatnio jednak jedna z fanek zarzuciła jej, że za bardzo ingeruje w naturę... - Niebezpiecznie pani usta rosną - napisała pod zdjęciem, które aktorka opublikowała w mediach społecznościowych.
Agnieszka Dygant już kilka lat temu przyznała się w wywiadzie, że korzysta z profesjonalnych metod poprawiania urody i raz na jakiś czas odwiedza zaufaną klinikę piękności, by poddać się zabiegowi polegającemu na wtłaczaniu pod skórę wyciągu z jadu węża, alg, witamin i minerałów.
- To taki totalnie odżywczy drink dla skóry - żartowała w rozmowie z magazynem "Uroda".
Aktorka, której ogromną popularność przyniosły role Frani Maj w "Niani", Marioli Muślinek w "Na dobre i na złe" oraz Czarnej w "Fali zbrodni", w marcu skończyła 46 lat, ale wygląda znacznie młodziej. Twierdzi, że to zasługa odpowiedniego makijażu i kategorycznie zaprzecza plotkom, jakoby poddała się operacji plastycznej (korekta kształtu nosa) i stosowała botoks. Nie wszystkie fanki gwiazdy jednak w to wierzą.
Agnieszka Dygant często publikuje w mediach społecznościowych zdjęcia bez makijażu i prezentuje się na nich naprawdę świetnie. Uważa, że twarz nie jest pisanką, która musi być bez przerwy wymalowana.
Kilka dni temu zamieściła jednak na Instagramie zdjęcie, które wywołało prawdziwą burzę w sieci. Obserwujące jej profil fanki zauważyły, że aktorka ma na nowym selfie wyraźnie powiększone usta.
- Niebezpiecznie pani usta rosną. Policzki mniej, ale też. Żeby potem nie było kitów, że to dieta. My nie ślepi i nie głupi - skomentowała jedna z fanek.
Agnieszka Dygant natychmiast odpowiedziała na zaczepkę. Stwierdziła, że jeśli usta pomaluje się na czerwono, to robią się... fajowskie i nie trzeba ich pompować.
- Robię, co chcę. I przysięgam, że nie będę się z tego tłumaczyć nikomu. Życie jest za krótkie - napisała.