Męska rozmowa z samym sobą
Andrzej Grabowski jest artystą wszechstronnym: gra w teatrze, filmach i serialach, występuje jako kabareciarz, w ubiegłym roku zadebiutował również jako piosenkarz.
Efekty jego pracy poznaliśmy jesienią. Album "Mam prawo... czasami... banalnie" ukazał się 26 listopada 2010 roku. Teraz jednak artysta promuje kolejny singiel ze swego debiutanckiego krążka "Męska rozmowa z telewizorem".
Grabowski deklaruje, że od samego początku chciał żyć barwnie i aktywnie.
- W czasie studiów moje życie wyglądało właśnie w ten sposób: hulaj dusza, piekła nie ma - wyznaje. - Ale gdyby tylko tak wyglądało, pewnie nie skończyłbym studiów aktorskich, nie zagrałbym tylu ról, które zagrałem, nie zrobiłbym tylu filmów, seriali. I setek tysięcy kilometrów, które zrobiłem, żeby wykonywać moją pracę.
Aktor dodał, że taki styl życia wciąż mu odpowiada, jednak obecnie częściej znajduje czas na "męską rozmowę", którą przeprowadza nie z telewizorem, jak sugerowałby tytuł jego nowego singla, tylko zwykle sam ze sobą. - Okoliczności zmuszają mnie do tego, abym przemyślał coś, abym coś zmienił, abym coś odwrócił w moim życiu. Może to być podczas jazdy samochodem, może to być, kiedy siedzę przy stole lub myję zęby. Miejsce, czas i czynności wykonywane podczas męskiej rozmowy są obojętne - mówi.
Grabowski czuje się coraz bardziej zniechęcony tym, co dzieje się w telewizji - Wszystko, co wartościowe, zostaje wycofywane, zostaje przerzucane na kanały tematyczne. Nie rozumiem tego - przyznaje. - W serialach występuje coraz mniej aktorów, a coraz więcej celebrytów.
Sytuacja ta skłoniła aktora do zwrócenia się w stronę nowej dla niego dziedziny, czyli muzyki. -Nie muszę grać tego, co narzucają mi ludzie, którzy proponują mi role. Mogę śpiewać to, co chcę, co lubię, to, co mi się podoba.
- Trudno mi siebie określić jako człowieka śpiewającego, ponieważ za krótko to robię, żebym mógł znaleźć definicję siebie śpiewającego - przyznał.