"Pierwsza miłość": Szansa na szczęście
Bohaterka Doroty Łukasiewicz-Kwietniewskiej - Zosia wraca z zagranicy wraz z córką Stasią. Co to będzie oznaczać dla Artura? Czy w końcu się ustatkuje i czy po tylu latach mogą stworzyć coś na nowo?
Po długiej przerwie wraca Pani na plan "Pierwszej miłości". Jakie wrażenia?
- Bardzo miłe. Niewiele się właściwie od tamtego czasu zmieniło - przynajmniej jeśli chodzi o obsadę czy ekipę serialu. Osoby, które pracowały przy produkcji - poza wyjątkami, są tam nadal, co mnie bardzo cieszy. Zawsze gdzieś z tyłu głowy była świadomość, że moja bohaterka wyjechała za granicę i w każdej chwili może wrócić. A poza tym w "Pierwszej miłości" gra mój mąż, Rafał. Można więc powiedzieć, że jestem w temacie (śmiech).
Zosia, Artur i ich córka są już w kraju. Czyżby nastąpiło pojednanie?
- Już sam fakt, że Zosia wróciła pokazuje, że jest szansa na stworzenie dla Stasi pełnej rodziny. Artur robi wszystko, by tak było. Chce nareszcie mieć przy sobie córkę, której nie widywał zbyt często. Problem w tym, że Zosia już nie jest tą samą osobą, którą poznał przed laty. Nigdy nie była jakoś specjalnie miła czy uczuciowa. Pobyt za granicą jeszcze bardziej ją zmienił mentalnie. Stała się wyemancypowana, silna, pewna siebie, wie, czego chce od życia. Nie będzie więc łatwo Arturowi sprostać tym wymaganiom. Widzów czekają spore niespodzianki.
Mam nadzieję, że nie odbije się to negatywnie na małej Stasi?
- Temat dziecka i rodziny będzie cały czas na tapecie. Natomiast, jak się to wszystko ułoży, trudno powiedzieć, ponieważ nie wiem, co przygotowali scenarzyści. Jedno jest pewne, Zosia nie jest wyrodną matką. Jeśli nawet rodzice Stasi z jakichś powodów nie będą umieli się dogadać, relacje na linii matka-córka będą poprawne.
Sama jest Pani mamą dwójki uroczych dzieci. Jak się chowają?
- Dziękuję. Rosną, rozwijają się. Jesteśmy z nich bardzo dumni. Córka ma 5 lat, syn jest dwa lata młodszy. Z tego, co zaobserwowaliśmy, nasze dzieci często bawią się w teatr. Właściwie trudno się dziwić. W domach, gdzie dominuje jeden zawód, rodzice uczą się tekstu, rozmawiają o teatrze, dzieci mimo woli chłoną tę wiedzę. Czy pójdą w stronę aktorstwa, nie wiem. Przed nimi kawał czasu. Zresztą same wybiorą swoją drogę, a my będziemy im kibicować.
Dzieli Pani dobę na plan serialu, opiekę nad dziećmi, a do tego jeszcze teatr...
- Do niedawna związana byłam z Teatrem Ad Spectatores, teraz biorę udział w przedsięwzięciu "Czytanie w ciemnościach". To cykl spektakli organizowanych przez wrocławskie stowarzyszenie Rita Baum. Reżyserem jest Andrzej Ficowski. Miłośnicy dobrej literatury i teatru siedzą w zupełnej ciemności wsłuchani w głos aktora. Projekt niepowtarzalny, prawie magiczny, gdyż uruchamiane są pozostałe zmysły...
Rozm. MARIA OSTROWSKA