"Pierwsza miłość": Sympatyczne intrygantki
Piękne, utalentowane i popularne. W serialu wcielają się w postaci, które nie zawsze budziły sympatię. Nam opowiadają o swoich bohaterkach i najbliższych serialowych perypetiach.
Nasze bohaterki troszkę mieszają w "Pierwszej miłości". Zgodzicie się ze zdaniem, że jesteście "czarnymi charakterami" tej produkcji?
Klaudia Halejcio: - Luiza, którą gram, to nie tyle zołza, co osoba, która często nie radzi sobie z rzeczywistością. Inni potrafią przyjmować trudne rzeczy na klatę i znaleźć rozwiązanie problemu. Luizę porażka nie motywuje, a wręcz odbiera energię do działania. Na szczęście ona się zmienia, dojrzewa, a faceci dodają jej siły.
Anna Gzyra: - Moja postać też nie jest złą dziewczyną! Tola wdała się w romans z żonatym mężczyzną, ale to zawsze jest wina dwojga ludzi. Teraz ona będzie mu bardzo pomagać zawodowo, będzie chciała odkupić winę.
Reakcje waszych fanów są pozytywne czy negatywne?
A.G.: - Widzowie już nie utożsamiają mnie z moją bohaterką. Kilka lat temu, gdy grałam w "M jak miłość" i rozbiłam związek Madzi i Pawła, to słyszałam na ulicy wielu oburzonych ludzi, którym postać serialowa mieszała się z prawdziwą osobą. Teraz jest zdecydowanie lepiej i miłośnicy serialu "Pierwsza miłość" wiedzą, że aktorka Anna Gzyra gra rolę Toli, ale nią nie jest. (śmiech)
K.H.: - U mnie początkowo różnie bywało. Mocno w serialu namieszałam, widzowie to przeżywali. Teraz, gdy nie ma mnie w jednym odcinku, od razu pojawiają się maile, czemu mnie nie było. Pomimo trudnego charakteru Luizy, jest to lubiana postać.
Jest w popularności coś nieprzyjemnego, czy to sama radość?
K.H.: Mnie to motywuje, bo wiem, że jestem osobą, z której przykład biorą inni, szczególnie moje fanki (śmiech). Ciemną stroną popularności jest to, że pojawiają się plotki, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Ciężko się do tego przyzwyczaić, szczególnie z uwagi na najbliższych. Ale ostatecznie znajduję więcej plusów niż minusów, więc nie ma co narzekać. (śmiech)
A.G.: Dla mnie popularność nigdy nie stanowiła problemu. Nikt wobec mnie nie był nachalny, nieuprzejmy. Raz jeden złapał mnie paparazzi w kostiumie kąpielowym podczas prywatnych wakacji z córką. Zdjęcia zostały opublikowane w tabloidzie poza jakąkolwiek moja kontrolą. Ale zazwyczaj moja rozpoznawalność ułatwia mi życie, zwłaszcza gdy chcę coś załatwić. I to jest super! (śmiech).
Rozmawiała: KATARZYNA CHUDZIK