Pierwsza miłość
Ocena
serialu
8
Bardzo dobry
Ocen: 14637
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Pierwsza miłość": Paulina Gałązka ma szansę na międzynarodową karierę!

Paulina Gałązka, czyli Joanna Dworzak z "Pierwszej miłości", to jedna z najzdolniejszych i najpiękniejszych polskich aktorek młodego pokolenia. Jej talent i urodę docenili m.in. Andrzej Wajda, w którego "Powidokach" zagrała Wasińską, oraz filmowcy ze Skandynawii i z Niemiec. 28-letnią absolwentkę łódzkiej filmówki wkrótce zobaczymy w norweskim serialu "Okupowani" i w niemieckim filmie "A Young with the High Potential".

Paulina Gałązka skończyła szkołę filmową i teatralną zaledwie 4 lata temu, a może się już poszczycić ponad 30 rolami. Zadebiutowała przed kamerą jeszcze jako studentka - w 2010 roku zagrała w 55. odcinku "Ojca Mateusza", a rok później dostała rolę w filmie "W imieniu diabła" Barbary Sass oraz wystąpiła w 3. odcinku "Komisarza Aleksa". Dziś piękna aktorka stoi przed szansą na zrobienie międzynarodowej kariery!

W ubiegłym roku Paulina wygrała casting do roli w 2. serii norweskiego serialu "Okupowani", który porównywany jest do światowego hitu "House of Cards". Pierwsze odcinki z udziałem polskiej aktorki wyemitowane zostaną już we wrześniu, a kilka miesięcy później do kin w całej Europie wejdzie thriller "A Young Man with High Potential", w którym Paulina Gałązka zagrała u boku m.in. Amandy Plummer znanej m.in. z filmu "Pulp Fiction" Quentina Tarantino i seriali "Miami Vice" ("Policjanci z Miami") oraz "Black List" ("Czarna lista").

Reklama

Udział w niemieckim thrillerze z międzynarodową obsadą polska aktorka nazywa niezwykle ciekawym doświadczeniem.

- Musiałam przeobrazić się w rasową brunetkę. Zagrałam studentkę informatyki, w której zakochuje się główny bohater. Film w klimacie przypomina nieco styl, jaki znamy z filmów Tarantino - powiedziała w wywiadzie.

Paulina Gałązka od roku jest żoną norweskiego aktora Sindre Sandemo (gra Teda Chinasky w "Pierwszej miłości") i często bywa w Oslo, gdzie mieszka jej ukochany. Nie myśli jednak na razie wyprowadzce z Polski, bo - jak mówi - odległość nie jest dla niej i jej męża żadną przeszkodą, a z Warszawy do Oslo leci się przecież mniej więcej tyle, ile jedzie się pociągiem ze stolicy do Krakowa.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy