"Pierwsza miłość": Etatowy ksiądz
Po latach spędzonych w „Plebanii” długo nie miał żadnych propozycji. Dziś znów możemy go oglądać w sutannie w serialu „Pierwsza miłość”.
Przez wiele lat mieszkał pan za granicą. Jaki był powód emigracji?
- Szarzyzna, beznadzieja, i niemożność robienia tego, co się chciało, zmusiły mnie w 1986 roku do wyjazdu do Niemiec. Gdybym wtedy wiedział, że za kilka lat zmieni się system, to pewnie bym nie wyjeżdżał, ale wówczas nikt w to nie wierzył.
Bez obaw wrócił pan po jedenastu latach do Polski?
- Chciałem pracować w teatrze, byłem głodny sceny. Zacząłem gościnnie występować w Teatrze Polskim w Bydgoszczy i zostałem tam na dłużej. W grudniu 1999 roku przyjechałem do Warszawy, która dawała większe możliwości zawodowe. Oczywiście miałem plan B. Gdyby coś poszło nie tak, mogłem wrócić do Niemiec.
Tak się jednak nie stało i na kilka lat został pan ulubionym proboszczem telewidzów w serialu "Plebania". Czy za sprawą tej roli nie wrzucono pana do szufladki "ksiądz"?
- Rzeczywiście, po zakończeniu zdjęć do "Plebani" nastąpiły dwa kiepskie lata. Nie przychodziły żadne zawodowe propozycje i było trudno.
Jak pan sobie radził?
- Realizowałem koncerty poetyckie, prowadziłem imprezy, ale brakowało mi zawodu.
Jest pan z natury optymistą czy pesymistą?
- Jak każdy miewam "wisielczy humor", ale na szczęście szybko mija. Staram się być optymistą. Owszem, czasem zastanawiam się nad tym, ile mi jeszcze zostało - do zagrania, do przeżycia, ale kto z nas o tym nie myśli?
Minęło kilka lat i znów założył pan sutannę.
- Podjąłem się tej roli świadomie, zwłaszcza że zarówno ksiądz, jak i widownia "Pierwszej miłości" różnią się od tych z serialu "Plebania". Z przyjemnością jeżdżę na zdjęcia do Wrocławia. Produkcja zapewnia nam luksusowe warunki pracy, co jak na polskie standardy nie jest takie oczywiste.
Gdyby mógł pan wyjechać i odpocząć, jaki kierunek by pan wybrał?
- Wszystkie podróże wzbogacają, i te bliskie, i te dalekie. W tej chwili chętnie poleciałbym na ciepłą wyspę położoną na Pacyfiku, zresztą w taką pogodę na jakąkolwiek ciepłą wyspę (uśmiech). Chciałbym też spełnić swoje marzenie z czasów szkolnych, kiedy z kolegami siadaliśmy nad mapą i planowaliśmy podróż po Stanach Zjednoczonych. Jestem przekonany, że kiedyś to marzenie zrealizuję. Ale teraz w najbliższych planach jest wschód Europy. Nigdy nie byłem w tamtych rejonach, czas to zmienić.
Rozmawiała OLA SIUDOWSKA