"Pierwsza miłość": Bartosz Obuchowicz powraca!
Lubi role, w których jest co grać. I taki właśnie jest Cyryl z „Pierwszej miłości” – inteligentny i zarazem niepokorny. Dla tej postaci warto regularnie jeździć z Warszawy do Wrocławia.
Niedawno dołączył pan do obsady "Pierwszej miłości". Jakie wrażenia?
- Fantastyczne! Z ogromną radością wracam do pracy w telewizji. Długo czekałem na ciekawą propozycję i wreszcie się pojawiła. Rola wieloznaczna, jest co grać, a to dla aktora najważniejsze. W serialu wcielam się w postać Cyryla, który jest inteligentny i na swój sposób dość przebiegły. Załatwia sprawy metodami, które nie wszystkim mogą odpowiadać, przez co może być postrzegany jako osoba o negatywnym charakterze. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna.
Mam nadzieję, że jego relacje z Beatą, którą próbuje adorować, będą poprawne...
- Łatwo nie będzie. Beata to kobieta z charakterem i pokaże, gdzie jego miejsce. Mój bohater spróbuje się odegrać, ale nie będzie to na tyle poważne, by nie można było tego kiedyś odkręcić. \
Często jeździ pan z Warszawy do Wrocławia, gdzie kręcony jest serial.
- Nie jest to zbyt męczące? Niekoniecznie. Tego typu doświadczenia mam już za sobą. Gdy kręciłem film "Stacja", trzeba było dojechać do Polanicy- -Zdrój. Od tej pory minęło wiele lat. Teraz trzy godziny z haczykiem i jest się we Wrocławiu. Miałem też okazję przejechać się Pendolino. Przyjemna podróż.
Serial serialem, ale przecież teatr też zajmuje w pana zawodowym życiu dużo miejsca.
- Jak najbardziej. Kiedy mnie nie było w telewizji, grałem m.in. w warszawskich teatrach: Komedia i Capitol. W teatrze czuję się jak w domu. Już jako dziecko występowałem na scenach musicalowych i nie tylko.
A co pan robi w wolnej chwili?
- Wypoczywam czynnie. Jak nie deskorolka to rower bądź basen, zimą z kolei snowboard. Chętnie spędzam też czas w domu. Zawsze jest coś do roboty. Odpręża mnie stolarka. Czasem coś podłubię w drewnie. Jakiś stolik, szafka czy jeszcze coś innego.
Rozmawiała MARIA OSTROWSKA