Pierwsza miłość
Ocena
serialu
8
Bardzo dobry
Ocen: 14637
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Pierwsza miłość": Aneta Zając zapowiada zmiany!

„Pierwsza miłość” to serial, który pokochały miliony widzów. W tym roku produkcja, w której Aneta Zając od pierwszego odcinka gra ulubienicę widzów Marysię Radosz, kończy w tym roku 18 lat. W tym czasie ubóstwiana aktorka została mamą bliźniaków – 11-letnich dziś Roberta i Michała i zapowiada, że w jej życiu sporo się będzie działo. Z okazji 30-lecia Telewizji Polsat przypominamy wywiad z lubianą aktorką.

Skoro mamy jubileusz, to warto powspominać - czy pamięta pani jak to się wszystko zaczęło?

- Doskonale pamiętam, zwłaszcza mój pierwszy dzień zdjęciowy. Przyszłam na plan, lekko zestresowana, a tu nikogo nie ma. Postanowiłam poczekać z pół godziny, ale potem dzwonię do produkcji i pytam, co się dzieje, przecież jestem w tym czasie i miejscu, gdzie powinnam być... Okazało się, że zapomnieli mnie zawiadomić, że zdjęcia są tego dnia odwołane i zaczynamy jutro. Dzięki temu miałam tak naprawdę dwa pierwsze zdjęciowe dni, co wspominam dziś z rozbawieniem.

Reklama

Jak pani trafiła do serialu?

- Z castingu. Byłam wtedy na końcu drugiego roku studiów w PWSFTviT w Łodzi i pojechałam na zdjęcia próbne do Wrocławia. Po miesiącu dowiedziałam się, że dostałam rolę i odtąd przez kolejne dwa lata kursowałam między Łodzią a Wrocławiem, a po dyplomie przeprowadziłam się tam na stałe. Jednak po jakimś czasie, około 10 lat temu, wróciłam do Warszawy, skąd pochodzę i teraz znów mam daleko na plan. Bo "Pierwsza miłość" od zawsze i niezmiennie realizowana jest we Wrocławiu.

Nie męczą panią dojazdy?

- Znaczna większość aktorów grających w serialu jest z Warszawy i wszyscy dojeżdżamy. Na pewno wcześniej było o wiele gorzej z połączeniem, teraz są autostrady i podróżuje się szybko i wygodnie. Zresztą ja w ogóle lubię podróże.

Zmieniło się coś na planie przez te 18 lat?

- Wszystko się zmienia, wchodzą coraz to nowsze rozwiązania techniczne, a przede wszystkim zmieniają się ludzie w całej ekipie, aktorzy też, jedni  przychodzą, inni odchodzą. Jedyne, co pozostaje niezmienne, to przecudowna atmosfera, która panuje tu od lat, to miejsce, do którego chce zawsze się wracać, pracować, być.

- Wiele jest osób, z którymi łączy mnie szczególna więź. Od samego początku trzymam głównie z Olą Zienkiewicz, czyli serialową Kingą i Łukaszem Płoszajskim, czyli Arturem. Jesteśmy w serialu od pierwszego odcinka i nawet jeśli nie mamy wspólnych zdjęć, to zawsze czujemy się jak rodzina. Można powiedzieć, że serial przyniósł nam coś bezcennego - wzajemny szacunek, zaufanie i przyjaźń.

Z Marysią też się pani zaprzyjaźniła?

- Nie miałam innego wyjścia (śmiech)! Musiałam się z nią zaprzyjaźnić, żyjemy w zgodzie i obopólnej sympatii. Zresztą z Marysią nie da się inaczej, bo to chodzący anioł, uosobienie dobroci, łagodności, mądrości życiowej.

- Jakiś czas temu zaczęłam grać też jej siostrę bliźniaczkę - Dominikę, czarny charakter dla odmiany - i muszę przyznać, że kreowanie tej postaci daje mi dużo frajdy i satysfakcji. W ogóle to bardzo fajne rozwiązanie, że mogę się realizować w serialu jako "ta dobra" i "ta zła", zmieniam środki wyrazu, charakteryzacja jest zupełnie inna, kostiumy i cała otoczka tych dwóch różnych światów też. Dla mnie, jako aktorki, stanowi to niezwykle ciekawe, inspirujące doświadczenie, a obie te postaci lubię tak samo, każdą na swój sposób. Śmieję się, że ja - jako Aneta - jestem charakterologicznie gdzieś pośrodku między nimi, choć, rzecz jasna, Marysia jest mi znaczne bliższa, choćby przez staż "znajomości".

Sama się pani zmieniła przez te lata?

- Oczywiście - tylko na lepsze (śmiech)! Dorastałam razem z Marysią (albo ona ze mną), obie zostałyśmy przez ten czas mamami. Różni nas to, że Marysia ma w domu córkę, a ja dwóch wspaniałych, temperamentnych chłopaków (bliźniaki, Michał i Robert, 11 l.), z czego się bardzo cieszę. Wiele się od nich uczę, a oni naturalnie ode mnie, stanowimy zwarty i zgrany rodzinny team. Macierzyństwo dało mi inny sposób patrzenia na świat, pokazało jego głębszy wymiar, sens, smak.

A propos smaku - synowie pewnie są zachwyceni, bo ponoć mama wybornie gotuje?

- Rzeczywiście, dobrze się czuję w kuchni, spełniam się w tym. Swego czasu prowadziłam nawet blog kulinarny, prezentując przepisy na zdrowe i pożywne dania własnego pomysłu, który cieszył się niespodziewanie dużym powodzeniem. Ostatnio, niestety, z braku czasu, blogu zaniechałam, ale nadal z przyjemnością gotuję i przyrządzam różne, czasem dość wymyślne potrawy. Zajadają się nimi i moje dzieci, i znajomi, którzy lubią wpaść i coś u mnie zjeść, bo wiedzą już, że będzie smacznie i niebanalnie (uśmiech).

Wiadomo też, że stawia pani w życiu na ekologię, biorąc udział w wielu ważnych dla środowiska inicjatywach...

- To prawda, swego czasu zaangażowałam się w projekt "Zero Waste by Influencers", organizowaliśmy m.in. warsztaty edukacyjne dla wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć, jak możemy skutecznie przeciwdziałać postępującej degradacji środowiska naturalnego. Są to naprawdę bardzo proste i niewymagające wysiłku sposoby, wchodzące z czasem w krew i sprawiające, że wiele z tych czynności robimy już machinalnie, stają się naszym nawykiem i codziennością. Przyzwyczaiłam się już, że po zakupy chodzę z własną, płócienną torebką, a w sytuacji, kiedy akurat nie mam jej przy sobie, staram się zawsze kupować torby papierowe, unikam plastiku. Oczywiście segreguję śmieci, pilnuję tego, żeby woda z kranu się nie marnowała. Daję rzeczom, które już raz wykorzystałam, drugie życie - np. fusom z kawy, idealnie się sprawdzają jako nawóz do kwiatków, a również można z nich zrobić peeling do ciała, bardzo ładnie pachnie. To ledwie kilka przykładów tego, jak można żyć w zgodzie z naturą. Taką wiedzę staram się upowszechniać i przede wszystkim uczę tego swoje dzieci, bo to właśnie młode pokolenie będzie miało wpływ na przyszłość naszej planety.

Jest pani również ambasadorką Fundacji DKMS. Na czym polega pani działalność?

- Na przybliżaniu ludziom zagadnień związanych z walką z nowotworami krwi i innymi chorobami układu krwiotwórczego. Misją tej międzynarodowej fundacji  jest znalezienie dawcy dla każdego pacjenta na świecie potrzebującego przeszczepienia komórek macierzystych szpiku. To wspaniała inicjatywa, która pozwala na ratowanie wielu osób. Każdy niemalże zdrowy człowiek jest w stanie ocalić drugiego człowieka i ta świadomość powoduje, że wkładam w swe działania wiele serca i sił, zachęcając ludzi, by rejestrowali się w bankach dawców szpiku.  Robię to nie tylko dlatego, że tak zostałam wychowana, by pomagać innym, ale również z pełnym przekonaniem, że zawód, który uprawiam, ułatwia dotarcie do szerszego grona odbiorców, a popularność można przekuć w coś wartościowego i pożytecznego dla ogółu.

Gdzie pani obecnie gra poza "Pierwszą miłością"?

- W teatrze. Jeździmy po całej Polsce z różnymi spektaklami. Bezpośredni kontakt z publicznością dostarcza całkiem innych doznań dla aktora niż praca w serialu i jest bardzo inspirujący. Czasem bywa tak, że po spektaklu wsiadamy w busa i wracamy szybko do Warszawy, bo trzeba pokonać kilkaset kilometrów. Czasem, kiedy możemy zostać dłużej, spotykamy się po spektaklu publicznością, co jest zwykle miłe i poruszające.

- Ludzie pytają mnie najczęściej o "Pierwszą miłość", o Marysię, teraz też o Dominikę. To bardzo przyjemne czuć, że nasz serial ma tak liczną, oddaną widownię i cieszy się niezmiennie powodzeniem.

Czego zatem życzyć serialowi  okazji tych - jakże szczególnych, 18-stych urodzin?

- Żeby widzowie w dalszym ciągu chcieli nas oglądać, byli z nami. Wchodzimy w pełnoletność, więc zakładam, że w myśl zasady - dozwolone od lat 18-stu - teraz to się będzie dopiero u nas działo! (śmiech)

- Żebyśmy wszyscy dalej, w pełnym albo nawet wciąż poszerzającym się składzie, mogli dalej w "Pierwszej miłości" grać, ku uciesze odbiorów i swojej własnej. Bo praca w tym serialu dostarcza nam ogromu radości i satysfakcji.

Rozmawiała: Jolanta Majewska

Z okazji 30-lecia Telewizji Polsat przypominamy wywiad z lubianą aktorką.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Aneta Zając | Pierwsza miłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy