Mama pracująca
Ostatnio wcześniej chodzi spać, zmieniła nawyki żywieniowe i ćwiczy jogę. Wszystko dlatego, że właśnie została mamą. Przyznaje szczerze, że oszalała na punkcie swojej rodziny. - Całe dnie gotuję, piekę lub robię przetwory - mówi z uśmiechem aktorka Aleksandra Zienkiewicz, czyli Kinga z "Pierwszej miłości".
Była Pani na urlopie?
- Nie mam na to czasu (śmiech). Byłam na urlopie przez 8 miesięcy zanim po ciąży wróciłam do pracy. Teraz trzeba wracać do rzeczywistości. Dom, praca i inne obowiązki. Nigdzie nie wyjeżdżałam. Jestem zdania, że jeszcze za wcześnie, by wozić małe dziecko samochodem, tym bardziej że mieszkamy w pięknej okolicy: rzeka, łąki, dużo zieleni. Można wyjść, pooddychać świeżym powietrzem.
Kinga od kilku lat jest matką. Na planie z pewnością nabrała Pani wprawy. W takim razie zajmowanie się własnym dzieckiem przychodzi Pani z łatwością.
- Zawsze lubiłam dzieci. Miałam z nimi do czynienia dużo wcześniej niż na planie. Myślałam, że to daje mi sporą wiedzę. Myliłam się (śmiech). Owszem, było mi na pewno łatwiej niż mamom, które wcześniej nie miały styczności z maluchami, ale prawda jest taka, że swoje dziecko zawsze traktuje się inaczej. Za pierwszym razem bałam się sama zmienić pieluchę, a przecież robiłam to wcześniej wiele razy.
Macierzyństwo Pani służy. To kwestia genów, siłowni czy zmiany rytmu dnia?
- Na pewno to ostatnie. Wcześniej kładę się spać, wcześniej wstaję. Zmieniłam też nawyki żywieniowe. Poza tym, kiedy tylko mam czas, ćwiczę jogę. Nie ukrywam również, że dziecko wymaga ode mnie sporo aktywności (śmiech).
Ale przyjście na świat dziecka nie zdezorganizowało chyba Pani dotychczasowego życia?
- Zmieniło się wszystko. Czas przelatuje przez palce, ale nie odpuszczam żadnej chwili. Albo cały dzień obcuję z przyrodą, albo gotuję, piekę. Oszalałam na punkcie swojej rodziny!
A co słychać u Kingi?
- Niby w porządku, ale nie do końca, głównie jeśli chodzi o Adama. Dobry chłopak, a jednak niegrzeczny...
Tata uprzedzał...
- Kiedy się kocha, nikt i nic nie jest w stanie przemówić do rozsądku. Moja bohaterka znana jest z tego, że lubi postawić na swoim i to mi się w niej podoba.
Adam przetrwonił na hazard dosłownie wszystkie pieniądze. Taki partner nie zapewni Kindze spokojnego życia.
- Nie uprzedzajmy wydarzeń. Adam rzeczywiście zachowuje się nieodpowiedzialnie, ale to nie znaczy, że nie jest oddany rodzinie. To dla niego wartość największa. Mam nadzieję, że się opamięta i pójdzie po rozum do głowy. Czy tak się stanie? Czas pokaże.
W razie czego, jest jeszcze Robert, który nie jest przecież obojętny Kindze.
- Nie zaszkodzi, jeśli obaj panowie będą się starali o względy mojej bohaterki. Niech ma dziewczyna coś od życia (śmiech).
Rozmawiała Maria Ostrowska