Romans w starym stylu
Maria Pakulnis to znakomita aktorka i niezwykle mądry, ciepły człowiek. Teraz oglądamy ją w serialu "Nad rozlewiskiem...", gdzie jako barwna Ewa Stern ponownie zdobywa serce Piernackiego. To romans w starym stylu!
Opowieści znad rozlewiska swój zaczarowany klimat zawdzięczają urokliwej scenerii, ale też postaciom. Wśród nich jest Ewa Stern - grana przez Panią ekscentryczna artystka, powracająca po latach w te strony. Określiła ją Pani mianem "rajskiego ptaka"...
- Tak ją widzę i taką staram się pokazywać - wrażliwą, piękną duchowo, otwartą, namiętną, emocjonalną. Kolorowa, zwiewna postać, jakby nie z tego świata, a przy tym jakże prawdziwa, bez żadnej sztuczności. Rola nieduża, ale wkładam w nią wiele serca. Myślę, że wnosi tu i humor, i refleksję: wszystkiego po trosze.
Wnosi też piękny wątek miłosny - odnalezionej namiętności pomiędzy nią a Piernackim (Wojciech Droszczyński), zapowiadany przez twórców serialu jako "romans w starym, dobrym, przedwojennym stylu".
- No może przedwojennym to nie (śmiech), ale rzeczywiście jest w tym spotkaniu dwojga niemłodych, a bliskich sobie ludzi, coś szlachetnego, ładnego, co trafia do serc widzów, o czym wiem z listów, które dostaję, czy z bezpośrednich rozmów. Podoba im się, że pokazujemy w naszym serialu, iż namiętne, pełne żaru i oddania uczucie może połączyć ludzi w każdym wieku. Dotyczy to zarówno pary Stern-Piernacki, jak również dojrzałej, pięknej miłości Basi (Małgorzata Braunek) i Tomasza (Jerzy Schejbal).
- I chwała scenarzystom, że się na to zdecydowali, bo to rzadki przypadek. Zwłaszcza w świecie mediów, w którym króluje dziś moda na młodość, a zapomina się o ludziach starszych. Tymczasem jest ich przecież dużo. Fajnie się trzymają, mają pomysły, często sporo jeszcze sił i ochoty na korzystanie z życia. Jednocześnie prezentują taki mądry dystans do siebie i innych, nie śpieszą się już tak bardzo, nie walczą tak zajadle i wściekle, jak teraz młodzi o wszystko.
- Myślę, że te historie znajdują wielu odbiorców wśród równolatków, którzy czują satysfakcję, że ktoś nareszcie pomyślał o nich i ich marzeniach. Stąd m.in. wyjątkowość i popularność tego serialu.
Urodziła się Pani w Giżycku. Zdjęcia do "Nad rozlewiskiem..." realizowane są natomiast w plenerach mazursko-warmińskich, czyli... w Pani rodzinnych stronach. Miło się wraca?
- Bardzo miło! To dla mnie jeden z ważniejszych powodów, dla których zachwyciłam się udziałem w tym przedsięwzięciu. Tamtejsza przyroda, lasy, jeziora, krajobrazy - są bardzo moje, w nich wzrosłam, w nich się kształtowałam i to otoczenie już na zawsze pozostanie częścią mnie. Tam właśnie jestem "u siebie".
Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ