„Pensjonat nad rozlewiskiem”: Joanna Brodzik spędza Wielki Piątek w... kuchni!
Na wielkanocny stół w domu Joanny Brodzik, czyli Małgosi Jantar z „ Pensjonatu nad rozlewiskiem”, trafiają jedynie potrawy własnoręcznie przygotowane przez aktorkę, która – o czym wiele razy sama mówiła w wywiadach – uwielbia gotować i czerpie ogromną przyjemność z przyrządzania świątecznych dań.
Przygotowania do Wielkanocy Joanna Brodzik rozpoczyna na długo przed świętami od nastawienia żuru do kiszenia. W Wielki Piątek aktorka gotuje na nim przepyszny barszcz...
- Cały Wielki Piątek spędzam w kuchni - mówi gwiazda "Pensjonatu nad rozlewiskiem", która jako kucharka zadebiutowała, mając zaledwie pięć lat (pod czujnym okiem ukochanej babci upiekła wtedy kurczaka w prodiżu przyniesionym z piwnicy).
- Już w dzieciństwie bardzo często zaglądałam do kuchni, a od dwunastego roku życia gotowałam obiady dla całej rodziny. I zostało mi to do dziś - wyznała Joanna Brodzik w rozmowie z magazynem "Tina".
Kilkuletnia Joasia tak bardzo pokochała gotowanie, że dzień bez kucharzenia wydawał się jej stracony. Pewnego razu po powrocie ze szkoły wykradła z lodówki schab, który był odłożony na Wielkanoc, i ugotowała na nim... zupę warzywną.
- Uznałam, że na takim mięsku wywar pod młode warzywa będzie pyszny - wspomina i dodaje, że dostała wtedy naprawdę porządną burę od babci, która miała zupełnie inny pomysł na wykorzystanie schabu.
Joanna Brodzik nie wyobraża sobie, by na wielkanocnym stole w jej domu znalazły się potrawy, do powstania których nie przyłożyła ręki.
- Sama piekę pasztety i mięsa, gotuję żur na własnym zakwasie, przyrządzam jaja pod różnymi postaciami, a moją specjalnością jest efektowna i bardzo smaczna wielkanocna pascha oraz klasyczna sałatka jarzynowa - opowiada.
- Przygotowywanie świątecznych potraw to sama przyjemność - twierdzi.
Aktorka doskonale radzi sobie też z wypiekami. Jest wielką fanką ciasta drożdżowego, więc na Wielkanoc zawsze piecze ogromną, pachnącą babę, którą obficie polewa własnoręcznie ukręconym lukrem.
- Lubię też piec mazurki, ale ich przystrajanie scedowałam na młode pokolenie cukierników - moich synów, Franka i Janka. Muszę przyznać, że z roku na rok kunsztu im przybywa, aż serce rośnie! - mówi z dumą.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***