"Pensjonat nad rozlewiskiem": Joanna Brodzik lubi swoje... zmarszczki
Joanna Brodzik, czyli Małgosia Jantar z "Pensjonatu nad rozlewiskiem", uważa, że większość widzów nie chce oglądać na ekranie napompowanych ust i policzków, wygładzonych czół oraz twarzy bez wieku i wyrazu. - Życiowa mądrość i doświadczenie sprawiają, że twarz staje się ciekawsza - mówi.
Joanna Brodzik świętowała w tym roku swe 45. urodziny. Twierdzi, że już dawno pogodziła się z tym, że pewnych ról nigdy już nie zagra, a na inne musi jeszcze trochę poczekać.
- Każdy wiek jest dla aktorki trudny, bo to niełatwy zawód. Ale ja lubię swoje pierwsze zmarszczki... - stwierdziła w wywiadzie dla magazynu "Pani".
Odtwórczyni roli Małgosi Jantar w mazurskiej sadze "Nad rozlewiskiem" nie kryje, że kiedyś zwracała ogromną uwagę na to, by wyglądać perfekcyjnie, ciągle coś w sobie krytykowała. Dopiero po urodzeniu synów zrozumiała, że świat wcale się nie zawali, jeśli ktoś zobaczy ją bez makijażu lub jeśli na premierę do kina pójdzie w dżinsach...
- Po czterdziestce towarzyszy mi absolutne przekonanie, że nie muszę chodzić w szpilkach. Jest mi wygodnie w trampkach i zamierzam właśnie w nich iść dalej przez świat - żartuje.
Joanna Brodzik jest przeciwniczką operacji plastycznych i zapewnia, że nie zamierza nigdy korygować swego wyglądu w gabinecie chirurgicznym.
- Nie boję się starości. Marzę o tym, żeby w pełni sił fizycznych oraz umysłowych dożyć przynajmniej dziewięćdziesiątki. Mam nadzieję, że będę mogła wtedy pomyśleć o swoim życiu: "Napracowałaś się, nabalowałaś, naśmiałaś, napłakałaś, ale nie zmarnowałaś ani sekundy" - wyznała niedawno.
Aktorka uważa, że najlepszym kosmetykiem jest... radość życia. Przywiązuje ogromną wagę do tego, żeby zawsze być pogodną i uśmiechniętą.
- Jeśli mamy dobry stosunek do siebie, do świata i ludzi, możemy starzeć się twarzowo, czyli optymistycznie, a nie gorzko i smutno. Uroda przemija, ale człowiek, jakiego nosimy w środku, to rzecz trwała - twierdzi.
Joanna Brodzik lubi oglądać swoje zdjęcia sprzed lat. Patrzy na nie i widzi, że ciągle się zmienia, dojrzewa.
- Bardzo współczuję wszystkim kobietom, które nie godzą się z upływającym czasem. Zmarszczki są przecież nagrodą za przeżyte chwile. Nie zamierzam się ich pozbywać - mówi.