Kasprzykowski: Mam talent!
"Nie będę udawał skromności - uważam, że mam talent, inaczej nie brnąłbym w ten zawód, ale potrzebne jest jeszcze szczęście" - wyznaje Bartek Kasprzykowski, bohater seriali "Nad rozlewiskiem", "Teraz albo nigdy" oraz "Ranczo".
Aktor przyznaje, że długo walczył o role i cieszy się, że ma teraz mnóstwo pracy. Ostatnie lata były niezwykle owocne w jego karierze. Liczne role serialowe, w których wystąpił, przyniosły mu uznanie widzów.
Z powodzeniem zagrał nieco zagubionego prawnika, Wojtka Płaskę w "Magdzie M.". W serialu "Teraz albo nigdy!" wiarygodnie wcielił się w pewnego siebie biznesmena, Roberta. Również Robertem, tym razem księdzem, stał się w przebojowym serialu "Ranczo".
Sprawdził się także w repertuarze komediowym. Z brawurą wcielił się w tytułową rolę w "Halo, Hans!", a przed paru tygodniami pojawił się w produkcji "Grzeszni i bogaci", gdzie grał Rodżera Blejka, czarny charakter tej absurdalnej historii, równie zabawny, a zarazem niedorzeczny, jak ona sama. Ostatnio oglądaliśmy go jako Janusza Lisowskiego w nominowanym do Telekamery Tele Tygodnia 2010 serialu "Dom nad rozlewiskiem", który zawojował serca widzów.
Aktor brał również udział w dziewiątej edycji programu "Taniec z gwiazdami", w którym razem z Blanką Winiarską wytańczył drugie miejsce.
Kasprzykowski w rozmowie z "Tele Tygodniem" przyznaje, że ma szczęście do ról.
"Tak jakoś się do tej pory złożyło, że we wszystkich postaciach, jakie mi się trafiały - czy były to postaci w dość płytkich, kolorowych serialach o życiu, które nie istnieje, czy te wyimaginowane w produkcjach komediowych, czy wreszcie bohaterowie realistycznych opowieści, z krwi i kości - można było się czegoś doszukać, dokopać, dogryźć. A jeśli nawet nie, to materiał dawał możliwości przekształcania ich na tyle, by stały się trochę głębsze".
Postać Janusza z "Dom nad rozlewiskiem" od początku zainteresowała aktora.
"Nie znałem wcześniej książki i jak przeczytałem scenariusz, to spodobało mi się, że nosi on w sobie tajemnicę, mało tego - cały jest upleciony z tajemnic! To człowiek zagubiony, a jednocześnie bardzo wrażliwy, dobry gdzieś w środku, co mnie najbardziej w nim ujęło. I starałem się tę jego złożoność pokazać. (...) Poza tym to jest po prostu miłość! Piękna, acz skomplikowana historia dwojga ludzi po przejściach. Wciągnęła mnie ta opowieść".
Czy aktor stara się zmieniać swój wygląd, grając różne postaci?
Na planie serialu komediowego "Halo, Hans" /materiały prasowe
"Zawsze najpierw wyobrażam sobie wygląd swojego bohatera i wtedy już wiem, w którą stronę będę szedł. Najprościej jest w przypadku ról kostiumowych - na przykład mundur w Halo, Hans! narzucał mi już określoną konwencję, sposób poruszania i całej reszty. Albo sutanna, jaką nosiłem w Ranczu, która również jest rodzajem munduru, tyle że działa on zupełnie inaczej - i na aktora, i na otoczenie zresztą też. (...) Jeśli chodzi o inne role, bez wyraźnego wyznacznika kostiumowego, to zawsze trzeba coś wymyślić, na bazie dostępnych środków, w czym pomagają nam spece od charakteryzacji".
Bartek Kasprzykowski odpiera zarzuty o to, że skoncentrował się jedynie na pracy w telewizji. Nie zgadza się z twierdzeniem, że praca w serialach jest czymś gorszym, niż kino i teatr.
"Aktorstwo może być tylko dobre lub złe. Praca w serialu, czy filmie różni się od tej w teatrze tempem. Aktor na planie serialu musi podejmować szybciej decyzje, bez wielu prób, co wymaga pełnej gotowości, refleksu, jak i odwagi. Bez nich wypada się z gry".