Akumulatory ładuje w górach
Jerzy Schejbal, czyli serialowy Tomasz z "Domu nad rozlewiskiem", pojawi się jesienią w kolejnej transzy produkcji. Jego zdaniem możliwość pracy w mazurskich okolicznościach przyrody to czysta przyjemność.
Jerzy Schejbal nie chce zdradzać szczegółów dotyczących dalszych losów jego bohatera w drugim sezonie serialu pt. "Miłości nad rozlewiskiem".
- Uważam, że lepiej mieć niespodziankę - twierdzi.
- Wtedy oglądanie sprawia większą przyjemność. Ci, którzy przeczytali książkę, wiedzą, czego mogą się spodziewać. Oczywiście, pojawią się pewne odstępstwa, nowe wątki i bohaterowie. Jestem przekonany, że kolejny sezon przygód postaci, które można było poznać podczas oglądania "Domu nad rozlewiskiem", także zyska popularność.
- Opowiadamy w końcu o życiu i ważnych jego aspektach - miłości, przyjaźni, śmierci, bliskości z naturą. Dzięki naszej historii ludzie mogą przez chwilę pooddychać mazurskim, świeżym powietrzem i napatrzeć się na przepiękne widoki, które cieszą oko.
Aktor podkreśla, że lubi pracę na planie "Miłości nad rozlewiskiem".
- Pozytywnie oddziałuje na mnie otaczająca natura - zauważa.
- Gdyby przyszło mi spędzić trochę czasu prywatnie na Mazurach, nie narzekałbym. Nienawidzę płaskiej przestrzeni - płaskość mnie przeraża. O wiele lepiej czuję się, gdy mogę na czymś zawiesić oko. Niewątpliwie można to robić tutaj, wśród mazurskich krajobrazów.
Czy w tym roku Jerzy Schejbal planuje wakacje?
- Pod koniec zdjęć na planie "Miłości nad rozlewiskiem" chciałbym zrobić sobie wolne - mówi aktor.
- Pochodzę z gór, dlatego najchętniej wracam w tamte rejony, przypominające mi szczęśliwe lata dzieciństwa i młodości. Choć raz w roku muszę tam pojechać, aby naładować akumulatory.