Przy jedzeniu rozmawia o... jedzeniu
Dorota Kamińska, czyli dyrektorka Biura Spraw Wewnętrznych z "Paradoksu", słynęła kiedyś ze wspaniałych przyjęć, jakie wydawała dla znajomych i przyjaciół. Zdarzało się, że gościła naraz 100 osób!
- Organizacja kolacji dla wąskiego grona przyjaciół czy przyjęcia na sto osób nie stanowiła dla mnie żadnego problemu - wspomina Dorota Kamińska.
- Kiedy miałam mało czasu, robiłam zupę gulaszową czy befsztyki na grillu z surówką z cykorii, buraków i ziemniaków. Gdy miałam czas, przyrządzałam naprawdę wymyślne dania - opowiada.
Ci, którzy bywali kiedyś gośćmi aktorki, do dziś wspominają urządzane przez nią krewetkowe czy ślimakowe uczty.
- Zapraszając gości zawsze brałam pod uwagę ich gust i starałam się o różnorodność potraw - tłumaczy tajemnicę swojego sukcesu Dorota.
Gwiazda "Paradoksu" zawsze wychodziła z założenia, że posiłki powinny być celebrowane, ładnie podane i pięknie skomponowane.
- Nawet proste potrawy podane w ten sposób mają większą wagę, niż zjadane w biegu najbardziej wykwintne dania - twierdzi.
Dorota Kamińska wciąż bardzo lubi gotować, ale dziś rzadko już urządza przyjęcia. Woli spotkać się w wąskim gronie znajomych, by przy pysznym jedzeniu porozmawiać o... jedzeniu.
- Przy stole nie powinno się mówić o polityce, stresach czy życiowych problemach, bo to niezbyt korzystnie wpływa na trawienie - żartuje aktorka, dodając, że nie wyobraża sobie też jedzenia przy włączonym telewizorze.