Dlaczego nie zrobił światowej kariery?
Bogusław Linda, czyli podinspektor Marek Kaszowski z "Paradoksu", stanął przed laty u progu wielkiej międzynarodowej kariery. Otrzymał propozycję zagrania u boku Meryl Streep w filmie "Wybór Zofii", ale nie mógł jej przyjąć, bo nie dostał... paszportu!
Nie wiadomo, jak potoczyłaby się kariera Bogusława Lindy, gdyby kiedyś pozwolono mu na wyjazd z kraju i zagranie w głośnym, obsypanym nagrodami "Wyborze Zofii" z Meryl Streep w roli głównej. Miał już wtedy na swoim koncie jeden międzynarodowy sukces, bo kreacja, jaką stworzył w "Dantonie" Andrzeja Wajdy, została zauważona w niemal całej Europie i sprawiła, że Bogusławem Lindą zainteresowała się jedna z francuskich agentek. To ona zaproponowała mu udział w "Wyborze Zofii".
- Dyskretnie dano mi jednak do zrozumienia, że lepiej będzie, jeśli nie zagram w tym filmie, bo to produkcja antypolska. Sam Andrzej Wajda mi to odradzał... Złożył mi później propozycję zagrania w "Miłości w Niemczech", ale aby dostać paszport i pozwolenie na wyjazd, musiałem zaakceptować pewne warunki, które uznałem za absolutnie niemożliwe do spełnienia - zwierzał się Bogusław Linda w wywiadzie.
Komunistyczna władza chciała bowiem, by aktor został... współpracownikiem SB i donosił na swoich kolegów. Zasugerowano mu nawet, by namówił Andrzeja Wajdę do usunięcia z jego filmu niektórych scen. Miałby też zdać dokładną relację z tego, co działo się na planie w Niemczech.
- Nie zgodziłem się zostać kapusiem i nigdzie nie pojechałem - mówi aktor.
Znana na całym świecie polska reżyserka Agnieszka Holland twierdzi, że gdyby Bogusław Linda mógł przed laty wyjechać na Zachód i grać w filmach, byłby dziś międzynarodową gwiazdą.
- Nie sądzę, by mi się to udało - mówi skromnie serialowy Kaszowski z "Paradoksu".
- Myślę, że gdybym pracował na Zachodzie, to byłbym skazany, jak znakomita większość aktorów, tylko na granie emigrantów - twierdzi.