Lubi mieć "plan b"
Na swoim koncie ma role w serialach: "24 godziny" czy "Smalville", ale uznanie i sławę zdobył dopiero dzięki roli 150-letniego wampira Stefana Salvatore z Mystic Falls. Rzesze fanek zwariowały na punkcie szlachetnego krwiopijcy. Dzięki temu życie pochodzącego z Polski Paula Wesleya nabrało zawrotnego tempa. Dokąd zmierza młody aktor?
Kiedy zrozumiałeś, że chcesz poświęcić się aktorstwu?
- Pamiętam dokładnie, to było w szkole podstawowej. Moja klasa postanowiła wystawić musical. Nigdy wcześniej nie śpiewałem przed publicznością, ale pani od muzyki była pewna, że sobie poradzę. Dzięki niej zaśpiewałem nie tylko w tym musicalu, ale także w każdym następnym wystawianym w szkole. Przez to zyskałem status szkolnego gwiazdora z zadatkami na aktora. Dopiero w szkole średniej pomyślałem, że mogę spróbować swoich sił w tym zawodzie.
Co jest potrzebne, żeby odnieść w nim sukces?
- Trzeba być aktorem z właściwych powodów. Nie dlatego, żeby zyskać sławę i pieniądze. Aktorstwo musi być twoją pasją. Musisz być jak rzeźbiarz, który w kamień potrafi tchnąć życie.
Jeśli nie aktorstwo, to...
- Byłbym dziennikarzem śledczym. Pisałbym o aferach, być może w ten sposób naprawiałbym świat. W ogóle podoba mi się myśl o pisaniu. Nawet zastanawiałem się nad pisaniem scenariuszy. Niedawno jeden z moich znajomych napisał skrypt i zbieraliśmy pieniądze, by wystawić tę sztukę w teatrze. Potem pomogłem mu stworzyć kolejną. Super doświadczenie. Więc jeśli nie powiedzie mi się w zawodzie aktora, to mam na siebie inny pomysł. Lubię mieć plan B.
Wyobrażasz sobie zamianę ról z Ianem Somerhalderem?
- Nie tylko wyobrażam! Pierwotnie byłem na przesłuchaniu do roli Damona. Oczywiście jej nie dostałem, ale próbowałem i... poległem. Co ciekawe, Iana przyciągały role takich bohaterów jak Stefan, a mnie Damon. A tu niespodzianka...
Widać, że obaj świetnie ze sobą współgracie, kiedy razem pojawiacie się na ekranie. Nawet wtedy, gdy Stefan i Damon rzucają się sobie do gardeł. Rywalizujecie czasem?
- Uwielbiam Iana, zapewne stąd ta naturalna chemia na ekranie. Kiedy gramy wspólne sceny, wygląda to jak rozgrywka tenisa. Zawsze miło gra się z kimś, kto potrafi odbić piłeczkę. Mam nadzieję, że on myśli podobnie. Na planie zawsze daje mi jakiś gest, słowo, cokolwiek, co wyzwala we mnie reakcję zwrotną. Zresztą pomiędzy Stefanem a Damonem jest świetna dynamika. Są braćmi. Kochają się i jednocześnie nienawidzą. Nie ufają sobie. Na szczęście Stefan ma nadzieję, że kiedyś przestaną ze sobą walczyć.
Rozmawiał: aeś