"Pakt": Jak wygląda 2. sezon?
Na ten moment fani polskiej wersji norweskiego serialu "Układ", u nas "Pakt", czekali z niecierpliwością. Sukces sześcioodcinkowej serii HBO przesądził sprawę powstania jej kontynuacji. Co jest jednak szczególnie warte odnotowania, drugi sezon miał być, i jest, już całkowicie oryginalnym pomysłem fabularnym, wymyślonym zupełnie od podstaw przez rodzimych scenarzystów.
Ambicję stworzenia zdecydowanie autonomicznego "Paktu" widać już od początkowych kadrów, ujęć i scen drugiego sezonu.
Pierwszy "Pakt", zanim zadebiutował na małym ekranie, dzięki klimatycznej kampanii promocyjnej, wzbudzał naturalne zainteresowanie nową jakością, obiecującą produkcją zupełnie swobodnie konkurującą z serialowymi hitami anglojęzycznymi czy skandynawskimi. Po emisji pierwszego odcinka odczucia były jednak różne. Fabuła wydawała się poszatkowana, fragmentaryczna, udział aktora formatu Jacka Poniedziałka właściwie skończył się na premierowym odcinku. Ale faktycznie zwracała uwaga forma, klimatyczne zdjęcia, atmosfera, czuło się tę mroczną elegancję i powiew makiawelicznej tajemnicy.
Kolejne odcinki pokazały, że serial od strony samej historii zaczyna się już bronić sam, ogólnie pozostawiając po sobie jak najbardziej pozytywne wrażenie. W finale wątki zostały poodmykane, sprawiedliwości stało się za dość. Chociaż do dziś możemy zadawać sobie pytanie skąd właściwie te samobójstwa? Napięcia jednak nie brakowało i faktycznie przebieg fabuły śledziło się z niekłamanym zainteresowaniem. Co w takim razie zaoferowali nam twórcy stricte rodzimego projektu?
Już na pierwszy rzut oka widać zmianę formalną stylu. Zdjęcia przestały być tak drobiazgowo wystylizowane, stały się bardziej surowe i naturalistyczne. I owszem wpływają na rytm, kosztem jednak charakterystycznego klimatu. Przy dobrej fabule ta stylistyka będzie się jednak bronić bez problemu. A treść wydaje się w przypadku nie tylko tego serialu kluczowa. Jak zatem się ona przedstawia?
Próbując odpowiedzieć na to pytanie bez zbyt głębokiego spoilerowania, trzeba wskazać na upływ czasu. Znaczący, choć nie aż tak odległy. Generalnie doświadczenia wydarzeń, które dotknęły Piotra Grodeckiego (Marcin Dorociński) w minionym sezonie, bohater ma już wyraźnie za sobą. Dziś spotykamy go w dobrej formie, skutecznie tropiącego patologię w świecie biznesu i polityki. Nie odkrywając wszystkich kart wspomnę jedynie, że w pierwszym odcinku drugiego sezonu powracają postacie kilku polityków, fragmentarycznie pokazanych w pierwszej odsłonie. Mowa tutaj o premierze granym przez Mariusza Bonaszewskiego i jego jednego z ministrów, w rolę, którego wcielił się Przemysław Bluszcz. Na scenę powraca też zdymisjonowany minister Skalski, kreowany przez znakomitego Adama Woronowicza. I już od pierwszego odcinka widać, że oś fabularna tworząca sensacyjny kierunek serialu dotyczyć będzie najwyższego szczebla władzy i jej kontaktów ze światem biznesu, nie zawsze uczciwego i legalnego.
Akcja wychodzi poza Warszawę i dociera na Śląsk. Chociaż podobnie jak w przypadku pierwszego odcinka poprzedniej serii, również tutaj zawiązanie intrygi i jej rozwianie przychodzi jeszcze w trakcie jego trwania, aby potem przeskoczyć o kilka miesięcy i zacząć tylko pozornie niezwiązaną z początkowymi wydarzeniami, nową nić fabularną.
Nie ukrywam, że zabieg ten bardziej niż za pierwszym razem rozbija dramaturgię, osłabia napięcie i wprowadza pierwiastek chaosu. I gdyby nie drastyczny finał premierowego epizodu już tak sugestywnie nie zachęca to do kontynuowania oglądania kolejnych odcinków. Ale tylko, jeśli porównujemy pierwsze odcinki obu transz. Po prostu w tym przypadku wrażenie jest gorsze, co nie znaczy, że rozwój fabuły nie przyniesie nam jeszcze wielu zaskoczeń i mocnych wrażeń, a w tym kierunku twórcy filmu, według wszelkich znaków na ziemi i niebie, ewidentnie zmierzają.
Odcinek pozostawia też pytania bez odpowiedzi. Co z rodziną Piotra? Co z Ewą Grodecką i Kubą? Pojawiają się również nowe osoby, jak Sebastian Malik - partner w firmie konsultingowej, grany przez Łukasza Simlata. Ewidentnie dobrze znający się z Piotrem. Jest też nowa redaktor naczelna Kuriera. W tej roli Kinga Preis. Absolutnie wartość dodana! Nową postacią jest również Anna Wagner - prezydent Bytomia, z którą Piotr pozostaje w relacji nie tylko zawodowej. Niewątpliwie ciekawie zapowiada się powrót wspomnianego już Skalskiego, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wygląda też na to, że zdecydowanie więcej uwagi serial poświeci osobie premiera, który do najsympatyczniejszych nigdy nie należał i wciąż pozostaje postacią mocno dwuznaczną.
Cóż warto po raz kolejny, więc zagłębić się w mroczny i gorzki świat "Paktu", aby zobaczyć, co się wydarzy, co będzie dalej i jak to nasi scenarzyści wymyślili? Wizualnie różnica jest znacząca. Jak będzie z samą historią? Kolejne odcinki to pokażą.
Premiera drugiego sezonu już w niedzielę, 20 listopada, o godz. 20.10 w HBO.
Artur Cichmiński