"Odwróceni. Ojcowie i córki": Recenzja pierwszego odcinka serialu
TVN chciał złapać kilka srok za ogon. W jednej chwili stacja wzięła się za produkcję... 11 seriali. Czy wyszło jak zawsze? Miał być wielki powrót, będzie... wielka klapa?
Po 12 latach "Odwróceni" wracają do TVN. Ci sami aktorzy ze starej obsady plus świeża krew w postaci dwóch córek głównych bohaterów.
W serialowej rzeczywistości też minęło kilka lat. "Blacha" (Robert Więckiewicz) gangster odwrócony w poprzednim sezonie jest teraz świadkiem koronnym-celebrytą. Jego oczko w głowie - córka Kasia (Eliza Rycembel) - właśnie została magistrem prawa. Żyć, nie umierać.
Sikora (Artur Żmijewski) przeszedł na policyjną emeryturę, jest teraz pełnoetatowym dziadkiem. Jego córka - Lidka (Joanna Balasz) - poszła w ślady ojca i próbuje dorównać jego osiągnięciom. Ojciec drży o nią i na każdym kroku próbuje jej pomagać, co tylko rozsierdza młodą podkomisarz.
Historia zawiązuje się powoli, obserwujemy wygodne życie "Blachy", poczynania Kaśki, która zrobi wszystko, by nikt nie dowiedział się, kto jest jej ojcem, podglądamy akcje policyjne prowadzone przez Lidkę i spacery z wnukiem Sikory. Tę sielankę przerywa "trzęsienie ziemi", jedno wydarzenie z przeszłości łączące wszystkich bohaterów, które sprawi, że nic już nie będzie takie samo, a drogi "Blachy" i Sikory na nowo się zejdą.
Pytanie brzmi: po co? "Odwróceni" sprzed 12 lat byli jednym z ulubionych seriali kryminalnych Polaków. Czy ich druga część dorówna pierwowzorowi? Czy wierni fani, a także nowi widzowie zostaną przyciągnięci przed ekrany przez nowe żeńskie bohaterki? Mam wątpliwości.
Eliza Rycembel jako stawiająca pierwsze kroki prawniczka, zagubiona w świecie, w którym musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość, jest dobrze obsadzona, nieprzerysowana. To jedna z ciekawszych aktorek młodego pokolenia, o czym świadczą też jej serialowe i filmowe wybory. Szybko się nie znudzi.
Joanna Balasz, dopiero stawiająca pierwsze kroki w kinie, ma za sobą kilka epizodów i rolę Romy w "Miłość jest wszystkim" (w filmie uciekł od niej narzeczony i przyznam szczerze, że i tak długo wytrzymał, nieszczęśnik). Według niektórych stworzona do tej roli, jakby urodziła się z bronią w ręku, według mnie dość przezroczysta i mało wiarygodna. Świetnie nadaje się na córkę Artura Żmijewskiego, który jako emerytowany policjant jest irytującym połączeniem ojca Mateusza i Jakuba Burskiego. Oby to się zmieniło, błagam!
Drugim (i niestety ostatnim, poza wspomnianym wcześniej "trzęsieniem ziemi") przełomowym wydarzeniem, które ma napędzić akcję drugiego sezonu, dającym promyk słońca nadziei na wyrazisty powrót z przytupem, jest Kowal (w tej roli Andrzej Grabowski), plujący i sikający na grób "Skalpela" (Szymon Bobrowski).
Pomimo braków, serial ogląda się przyjemnie, czas mija szybko, jednak na koniec w widzu budzi się pytanie: czy było warto? Może to dobry znak, bo w przypadku "Drugiej szansy", "Diagnozy" czy ostatnich "Pod powierzchnią" i kryminalnej "Pułapki" tego ukłucia niepokoju brakowało, a seriale rozczarowywały z odcinka na odcinek. Oby TVN pokazał, że tym razem warto czekać...
Na dobry początek 2. sezonu oceniam pierwszy odcinek na: 5,5/10