"O mnie się nie martw": Marcin Korcz spełnia swoje marzenie
Marcin Korcz, czyli mecenas Paweł Radecki z "O mnie się nie martw" i Dagmar Balicki z "Przyjaciółek", nie kryje, że - będąc małym chłopcem - marzył, by zostać mistrzem... tańca. - Jestem przeszczęśliwy, że to marzenie zaczyna się spełniać - powiedział zaraz po swym pierwszym występie w show "Dancing with the Stars".
W 1. odcinku 7. edycji programu "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" Marcin Korcz udowodnił, że na parkiecie czuje się jak ryba w wodzie. Cza-czę, która zatańczył z Wiktorią Omyłą, jurorzy nagrodzili bardzo wysokimi notami. Nawet surowa zazwyczaj Iwona Pavlović nie szczędziła 31-letniemu aktorowi komplementów...
- Świetnie! Jestem zaszokowana - powiedziała i oceniła występ Marcina na 9 punktów.
W klasyfikacji jurorów Marcin Korcz zajął drugie miejsce (lepiej od niego zatańczyła tylko dziennikarka Paulina Chylewska) i okazał się najlepiej tańczącym mężczyzną spośród wszystkich gwiazd zaproszonych do udziału w najchętniej oglądanym przez Polaków telewizyjnym show. Pozostawił w tyle Michała Malinowskiego, czyli Pawła Nowogrodzkiego z "Pierwszej miłości", Roberta Koszuckiego, czyli doktora Rafała Konicę z "Na dobre i na złe", oraz Tomasza Zimocha i Mariusza Kałamagę.
Marcin Korcz przyznaje, że zawsze marzył o tym, by zostać mistrzem tańca. Już jako mały chłopak chciał nauczyć się profesjonalnie tańczyć tango, rumbę i walca.
- Kiedy dostałem zaproszenie do udziału w "Tańcu z gwiazdami", pomyślałem, że to idealne miejsce, by przez chwilę poczuć się jak zawodowy tancerz - mówi.
Aktor, nominowany do tegorocznej Telekamery "Tele Tygodnia" w kategorii Nadzieja Telewizji, wspomina, że jako kilkuletni chłopak należał do formacji tanecznej Bota Fogo działającej przy Domu Kultury w jego rodzinnej miejscowości i specjalizującej się w tańcach latynoamerykańskich.
- Bardzo przyjemne to było, ale bardzo dawno... - żartuje.
- Teraz spełniam swoje marzenia z dzieciństwa. Już na pierwszym treningu do programu okazało się, że choć jestem w stanie rozpoznać, że to jest walc angielski, to wiedeński, a to cza-cza, to nie mam świadomości, co dany taniec ze sobą niesie - twierdzi.
Wszystko wskazuje na to, że Marcin Korcz ma ogromne szanse na zdobycie Kryształowej Kuli. On sam obawia się tylko jednego... Kontuzji!
- Boję się, że tych treningów będzie w najbliższym czasie tyle, że po prostu moje ciało nie wytrzyma - mówi.