O czym marzy księżniczka?
Przez swój związek z Piotrem Adamczykiem znalazła się na językach plotkarzy. Anna Czartoryska nie zamierza jednak wykorzystywać takiej popularności. Chce zasłużyć sobie na uznanie ciężką pracą. Czy się jej to uda?
- W serialu "Nowa" wcielasz się w postać Ewy Kality…
- Moja bohaterka to bardzo przebojowa dziewczyna. Dopiero zaczyna karierę jako dziennikarka. Z zawodem łączy pasję fotografowania. Praca jest dla niej bardzo ważna. Podchodzi do niej poważnie i rzetelnie. Pociąga ją adrenalina, życie na wysokich obrotach, a także tajemnicze i zagadkowe sprawy, którymi zajmuje się jej przyjaciółka Ada Mielcarz (Justyna Schneider).
- Bardzo często sama naprowadza policjantkę na trop. Lubi być dobrze poinformowana. Pojawia się na wielu imprezach. Także i tam zbiera informacje, które - nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy - mogą się jej przydać.
- Jak wygląda życie prywatne fotoreporterki?
- Mimo zaangażowania w pracę jej myśli krążą wokół partnera Ady, Wolskiego (Marcin Bosak). Próbuje zasugerować przyjaciółce, że policjant bardzo jej się podoba, jednak ta puszcza mimo uszu podszepty mojej bohaterki. I to tyle, jeśli chodzi o życie prywatne Ewy.
- Czy poza "Nową" planujesz pojawić się także w innych projektach?
- W czerwcu zaczynam pracę nad drugą transzą "Domu nad rozlewiskiem". Odpukać, mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie i dojdzie do realizacji projektu.
Poza tym można mnie oglądać w warszawskich teatrach, np. na deskach teatru Roma w spektaklu "Piosenka dobra na wszystko".
- Zanim poszłaś do Akademii Teatralnej, przez dwa lata studiowałaś muzykologię. Nie chciałabyś zająć się muzyką profesjonalnie?
- Moja przygoda z teatrem zaczęła się w zasadzie od muzyki. Pewnego dnia okazało się, że dyrektor Teatru Współczesnego Maciej Englert szuka śpiewającej aktorki do przedstawienia "Ta nasza młodość". Padło na mnie. Od tego czasu zagrałam w trzech spektaklach muzycznych. To niesamowite, że mam okazję realizować moje marzenia. Z powodzeniem rozwijam obie pasje, nie wykluczając żadnej z nich.
- Jakiej muzyki słuchasz?
- Z biegiem lat moje upodobania muzyczne dosyć mocno się zmieniły. Zainteresowanie muzyką zaczynałam od Alanis Morissette i marzeń, aby zostać gwiazdą rocka wielkiego formatu. Obecnie natomiast często sięgam po spokojne i nastrojowe kawałki, m.in. po Carlę Bruni czy Madeleinę Peyroux.
- Jako nastolatka byłaś wokalistką w zespole rockowym. Dlaczego ta przygoda się skończyła?
- Praca w zespole wymaga tak naprawdę ogromnej zdolności organizacyjnej, czego mi w tamtym czasie zabrakło. Znalezienie odpowiednich ludzi, którzy chcą robić ten sam rodzaj muzyki, a następnie zebranie ich wszystkich w jednym miejscu i o tym samym czasie graniczyło momentami z cudem.
- Jesteś osobą, której plotkarze przyklejają różne łatki. Myślisz, że udało Ci się w końcu je odkleić?
- Mam świadomość, że nie. Nie było kiedy. Przecież dopiero co skończyłam szkołę teatralną. Chociaż na koncie mam kilka ról w serialach i pracuję na etacie w teatrze, jestem na samym początku zawodowej ścieżki. Wiem, że szum, jaki wokół mnie powstał, nie wiąże się z moimi dokonaniami. Staram się jednak mimo wszystko robić swoje i nie zrażać się złośliwymi uwagami. Liczę, że w przyszłości uda mi się udowodnić, ile potrafię.
- Szum i rozgłos może być także pomocny…
- Czy ja wiem? Na początku zainteresowanie jest zawsze ogromne. Człowiekowi może się wtedy wydawać, że robi tak zwaną karierę. Ale nagle okazuje się, że sezon na niego minął.
Gdy pojawia się w show-biznesie ktoś nowy, natychmiast ludzie go klasyfikują i kategoryzują. Potem naprawdę trudno wydostać się z szufladki, do której zostało się włożonym. Wiem coś na ten temat (uśmiech). Poza tym często jestem proszona o rozmowę nie ze względów zawodowych, lecz tylko dlatego, że jestem kojarzona w konkretny sposób.
- I tu pojawia się mały problem. Zostałam tak wychowana, że jeśli ktoś mnie o coś pyta, to odpowiadam grzecznie i zgodnie z prawdą. Niestety, potem wysłuchuję słowa pełne pretensji, że mówię o kimś, kto sobie tego nie życzy.
- Ponoć jesteś dość nieufna w stosunku do nowo poznanych osób…
- Rzeczywiście. Szczególnie podejrzliwie podchodzę do tych, które od razu na dzień dobry próbują się ze mną zaprzyjaźnić i już przy pierwszym spotkaniu opowiadają mi historię swojego życia. Moim zdaniem przyjaźń wymaga pracy, czasu i mnóstwa chwil spędzonych na rozmowach.
- Wiele lat ze swojego dzieciństwa spędziłaś za granicą. Planujesz w przyszłości wyjechać z Polski?
- Prawdę mówiąc, myślę o tym dosyć często. Niedawno ze stypendium zagranicznego wrócił mój brat. Choć był tam pół roku, przyjechał bogatszy o wiele doświadczeń. Przywiózł z wyjazdu mnóstwo przemyśleń, pomysłów, informacji i wiedzy. Gdy prześledzimy biografie wszystkich ważniejszych osobistości, które kiedykolwiek dokonały czegoś ważnego w swoim życiu, to zauważymy, że w młodości dużo podróżowały po świecie. Stąd wniosek - warto zwiedzać świat.
- Masz takie miejsce na ziemi, które chciałabyś odwiedzić?
- Marzę o wyprawie do Barcelony. Kilka razy przymierzałam się do tego, aby ją odwiedzić, ale zawsze zamiarowi stało coś naprzeciw.
Tymczasem w nadchodzącym odcinku "Nowej" aktorski pojedynek Jana Wieczorkowskiego i Marcina Bosaka. Wieczorkowski zagra uosobienie zła, czarny charakter z najgorszych koszmarów. Bosak jako komisarz Wolski jest w tej układance dobrym szeryfem. Co tym razem zwycięży? Dobro czy zło?